wtorek, 5 sierpnia 2014

Epilog

14.02.2014 11:28 AM

Mruknęłam niezadowolona, gdy coś wyrwało mnie ze snu. Moje oczy nadal były zamknięte, ale dźwięk stawał się wyrazistszy.
Gitara.
Tak. To zdecydowanie była gitara.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Niall'a z gitarą i moją mamę z tortem.
- Wszystkiego najlepszego!

14.02.2014 08:23 PM

Patrzyłam zdezoriętowana na Niall'a, który siedział na krześle przede mną nastrajając jedną ze strun gitary. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Zaczął grać wolną melodię a po chwili śpiewać.

I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time

I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh, You and I

I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground

I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us

Cause You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I

You and I
Oh, You and I
You and I

We can make it if we try
You and I

Oh, You and I
You and I*
- Kocham Cię.

14.02.2018 11:28 AM

- Victoria. Kochanie. Victoria.
- Mamusiu!
Otworzyłam oczy słysząc głos Niall'a i naszego syna. Stał nad naszym łóżkiem z tortem w rękach a James wdrapywał się na materac śmiejąc się cicho.
Podniosłam go do góry sadzając na swoich nogach i zdmuchnęłam świeczki z ciasta które podsuwał mi Niall. Uśmiechnęłam się do niego, szybko całując jego usta.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, skarbie.
Mam najwspanialszego męża na świecie.

* One Direction - You & I
Tutaj tekst piosenki nawiązuje do rodziców Victorii (zdrada, rozwód, przede wszystkim rozstanie i tego że Niall tego nie chce).
~*~
Jeju. To już koniec.
Szybko zleciało. Chyba.
To dobre zakończenie?
Cóż, mnie się wydaje, że tak.
Proszę 10 obserwatorów, 25 osób, które głosowały w ankiecie i każdego kto to przeczytał o skomentowanie.
Dziękuję Wam, że wytrzymałyście (bardzo raczej tylko płeć piękna) ze mną i moim brakiem talentu.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Wstawiam tu kilka screenów ze statystykami:



Dziękuję i kocham każdą/każdego z Was moim nędznym sercem bardzo mocno.
Bye.
Ps. Wstawiam link do nowego opowiadania mojego autorstwa: Now Don't Go
Dziękuję!

Ps.2. Tak, Red. Moja siostra wyszła za mąż. Dziękuję w jej imieniu :)

czwartek, 24 lipca 2014

Chapter 15

Niall zrobił krok w tył gdy Victoria chciała go przytulić. Jego twarz była wyprana z emocji a oczy puste. Zazwyczaj wesoły błękit był czymś w rodzaju niebieskiej bluzki wypranej w wybielaczu. Jego warga zadrgała niewidocznie ale nie umknęło to uwadze jego ukochanej. Wiedziała, że niechcący złamała jego słabe serce. Odwróciła się do właścicieli mieszkania próbując powstrzymać łzy smutku wywołane zachowaniem blondyna.
- Mogę z nim porozmawiać?
Zayn i Liam pokiwali głowami wychodząc z pomieszczenia. Zayn pociągnął rękę swojego chłopaka przez co obaj oparli się o ścianę nasłuchując słów Victorii.
- Niall ja.. Przepraszam. Przepraszam, że nakrzyczałam na ciebie. Przepraszam, że powiedziałam to co powiedziałam. Przepraszam, że przeze mnie chodziłeś sam po mieście i spałeś na zewnątrz. Przepraszam, że.. Przepraszam, że ugh! Po prostu przepraszam za wszystko co zrobiłam i powiedziałam co sprawiło ci przykrość. To nigdy nie było zamierzone. I tak. To mój tata kazał mi cię kochać, ale teraz to jest prawdziwe. Naprawdę cię kocham. I choć pewnie teraz mnie nienawidzisz proszę wróć do domu bo mama odchodzi od zmysłów. Proszę.
Chłopak spojrzał na brunetkę czując się winnym. To przez niego została sponiewierana przez przystojnego chłopaka który jej się podobał. To przez niego jej ojciec na nią krzyczał. To przez niego jej ojciec wykorzystywał ją do swojej pracy. To przez niego płakała. To wszystko przez niego. Jak mógł sprawić tyle przykrości osobie, którą kocha nad życie?
Podszedł do niej obejmując jej ciało najmocniej jak umiał.
*Niall's POV*
Przetarłem oczy schodząc po schodach. Moje własne łóżko. Tego mi było trzeba. Zatrzymałem się przy wejściu do kuchni słysząc głos Victorii.
- Skoro nie chce nie musi. To wymaga czasu aby się odezwał.
- Tak, wiem, ale to trwa już ponad siedem lat. Co jeśli uszkodził sobie struny? Nie wiadomo co mogło mu się stać przez tak długie milczenie. - Cristyn westchnęła i usłyszałem stuknięcie jej paznokci o blat stołu.
- Od niemówienia nic się nie dzieje. Struny najczęściej uszkadza się mówiąc. - Victoria uświadomiła ją poruszając się na krześle przez co zaskrzypiało.
- Ale mimo tego martwię się o to.
- Ja też, ale to od niego zależy kiedy i czy w ogóle się odezwie.
- Masz rację. Idź sprawdzić czy się obudził. Musi zjeść obiad.
Czy to że się nie odzywam ją unieszczęśliwia? 
Przez tyle czasu nic o tym nie wspominała, ale czy w myślach nie irytuje jej to?
- Niall?
Podskoczyłem w miejscu słysząc swój ulubiony głos obok siebie. Spojrzałem na Victorię i uśmiechnąłem się lekko.
- Wyspałeś się?
Pokiwałem głową wywołując na jej twarzy uśmiech.
- Chodź na obiad.
Muszę się odezwać.
Dla niej.
~*~
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.
Moja siostra ma wesele w sobotę za tydzień a w tą niedzielę przyjeżdża moja ciocia, wujek i kuzynka, więc nie miałam i nie będę miała zbyt wiele czasu.

Myślę, że to ostatni rozdział i dodam epilog.
Tak, więc...

Myślę o założeniu nowego bloga, na którego mam dwa pomysły, ale jeden mimo wszystko podoba mi się bardziej.

Epilog może wstawię za dwa tygodnie, a żeby Wam jakoś to "wynagrodzić" powiem, że będzie on szczęśliwy.
Do następnego!

środa, 9 lipca 2014

Chapter 14

- Boże - Szepnęłam wchodząc do domu. Jest już wieczór a ja przez cały dzień poszukiwań nie znalazłam Nialla. Zwiedziłam okolice aż do Tamizy. Nigdzie nie było po nim ani śladu.
- Victoria! Matko Boska gdzie ty byłaś? Twoja wychowawczyni dzwoniła do mnie, że urwałaś się z lekcji ale gdy przyjechałam do domu ciebie nie było! - Mama zaczęła swój monolog. - Gdzie byłaś? - Zapytała ponownie ciągnąc mnie do kuchni z zamiarem wciśnięcia we mnie kolacji.
- Mamo.. Bo.. Ja.. Uh. Zacznę od początku. - Westchnęłam siadając na krześle.
- Tak będzie najlepiej.
- Okej. Poszłam normalnie do szkoły. Na trzeciej przerwie przyszedł do mnie Harry i zaczął krzyczeć na mnie wyzywając od dziwek. Uznał że nią jestem ponieważ jestem, cytuję; w chorym związku z Niall'em a umawiam się z nim. Nie wytrzymałam i uciekłam. W domu przyszedł do mnie Niall a ja na niego nakrzyczałam przez co uciekł.
- Co mu powiedziałaś?
- No że to jego wina i że to przez niego. I niechcący dopowiedziałam że to ojciec kazał mi z nim być. - Mruknęłam ostatnią część spuszczając głowę w dół.
- O mój Boże. Jeśli jutro do południa się nie znajdzie zadzwonimy na policję. Teraz idź spać. Potrzebujesz tego.
***
Obudziła mnie głośna wibracja wydobywająca się spod mojej poduszki. Wyciągnęłam spod niej telefon i przeciągnęłam palcem po ekranie przykładając go do ucha.
- Halo? - Odchrząknęłam słysząc swój ochrypły głos.
- Victoria Black? Cześć. Tu Liam Payne. Kojarzysz mnie może? - Męski głos z drugiej strony słuchawki zapytał pewnie.
- Payne? Tak. Chodzę z twoją siostrą na treningi koszykówki. Dużo o tobie mówi.
- Mała gaduła. Ale nie po to dzwonię. Chciałem ci powiedzieć, że twój.. Em.. Przyjaciel? Chłopak? W każdym bądź razie Niall. Jest w moim mieszkaniu.
- Niall? Naprawdę? Gdzie go znalazłeś? - Usiadłam na łóżku momentalnie się rozbudzając.
- Gdy szedłem do sklepu z przyjacielem zobaczyliśmy go na ławce. Poznałem go z opowieści siostry gdy przyszłaś z nim na trening.
- Tak. Wszystko z nim dobrze?
- Tak. Wszystko w porządku ale jest trochę.. Um..
- Chory?
- Tak - Przeciągnął - Mogłabyś tu przyjechać i z nim porozmawiać? Widać że mimo wszystko za tobą tęskni.
- Tak jasne. Będę w ciągu godziny tylko podaj adres.
Wstałam z łóżka wygrzebując z szafy jakieś ubrania.
***
- Hej! Jestem Zayn. A ty Victoria, co nie?
Mulat z szerokim uśmiechem otworzył drzwi wyciągając do mnie prawą dłoń.
- Um.. Cześć i tak.
Uśmiechnęłam się do niego wchodząc do holu gdy przesunął się w bok wpuszczając mnie do ich mieszkania.
- Są w salonie.
Weszłam z nim do wspomnianego pomieszczenia od razu zauważając Niall'a siedzącego na jednym z foteli.
- Niall.
Jego głowa wystrzeliła do góry i wstał gwałtownie gdy usłyszał mój głos. Podeszłam do niego i chciałam go przytulić ale odsunął się ode mnie.
~*~
Jeśli ktoś chce, może mnie zabić.
Pozwalam na to.
Naprawdę staram się napisać coś dłuższego, ale to co chcę przedstawić w rozdziale zajmuje tylko tyle miejsca w poście.
Myślę już (stety lub niestety) nad zakończeniem opowiadania za jakieś dwa rozdziały (?) 

sobota, 28 czerwca 2014

Chapter 13

"Jesteś dziwką! Umawiasz się ze mną a tak naprawdę jesteś w chorym związku z żółtym debilem! A może jest ktoś jeszcze? Przyznaj się ty wredna suko."
Słowa Harry'ego nadal okupują moje myśli, gdy wbiegam do domu. Rzucam plecak na podłogę w korytarzu i również na nią upadam. Opieram się o ścianę i chowam twarz w dłoniach pozwalając łzom bezsilności wypłynąć z moich oczu. Czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia i wiem, że to Niall. Wściekłość zajmuje miejsce smutku i gwałtownie podnoszę głowę patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
- To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie był 'samotny' nie byłabym zmuszona przez ojca do udawania twojej dziewczyny i ludzie nie mieliby mnie teraz za dziwkę! Nienawidzę cię! Zejdź mi z oczu!
Wyrzucam z siebie wskazując ręką na drzwi. Chłopak przez kilka sekund stoi zdumiony, ale po chwili zabiera kurtkę i buty i wybiega z domu.
*Niall's POV* *Kolejny dzień*
"To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie był 'samotny' nie byłabym zmuszona przez ojca do udawania twojej dziewczyny i ludzie nie mieliby mnie teraz za dziwkę! Nienawidzę cię! Zejdź mi z oczu!"
Gwałtownie podniosłem głowę czując jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Plecy bolały mnie niemiłosiernie. Plan ze spaniem na ławce był najgorszym w moim życiu.
- Hej. Słyszysz mnie?
Spojrzałem w górę i ujrzałem dwóch chłopaków patrzących na mnie ze współczuciem. Pokiwałem głową i usiadłem prostując wszystkie kości.
- Czekaj. - Brunet machnął palcem, przypominając coś sobie. - Ty jesteś od Victorii Black, co nie? Harry mówił wszystkim, że to niby ciebie z nim zdradziła. - Wyjaśnił mulatowi, który marszczył brwi w zdezoriętowaniu.
Przygryzłem wargę, gdy ponownie zalała mnie fala smutku, przypominająca mi słowa Victorii.
- Nie mówisz, racja?
Przytaknąłem spuszczając głowę. To czasami bardzo niezręczne i denerwujące.
- Jacy my jesteśmy głupi. Nie przedstawiliśmy się. Jestem Liam a to Zayn. A ty to.. Niall?
Uśmiechnąłem się lekko ponownie potakując.
- Chcesz iść z nami do naszego mieszkania? Widać, że uciekłeś z domu.
***
- Opisz nam wszystko. Z przerwami, oczywiście. - Zayn przysuną do mnie kartkę i długopis siadając obok Liama rozłożonego na krześle naprzeciwko mnie.
"Jak pewnie wiecie jestem chory. Psychicznie."
Pokiwali głowami na znak zrozumienia.
"Ojciec Victorii był moim psychologiem dopóki nie zdradził jej matki i nie wyprowadził się od nich. To on kazał Victorii ze mną być, bo wiedział, że ją lubię."
- Czekaj. Skąd wiesz, że to on jej kazał? Może ona naprawdę cię lubi.
"Sama mi to wczoraj powiedziała. Gdy wróciła do domu była smutna i wściekła, jednocześnie. Nakrzyczała na mnie a ja uciekłem."
- Oh. Okej. Um. Nie chcesz wracać do domu, prawda? - Zapytał Liam. Pokręciłem głową wyłamując palce.
- Ale lepiej byłoby zadzwonić do Victorii i powiedzieć, że jesteś bezpieczny. Nie zaprzeczaj. - Domówił widząc jak mój wyraz twarzy zmienia się na przestraszony.
- Masz do niej numer? - Zayn spojrzał na niego dziwnie, ale po chwili pstryknął palcami wskazując na niego palcem wskazującym. - No tak. Masz numery prawie wszystkich ludzi z miasta.
- Właśnie. - Zaśmiał się i wyszedł z kuchni do salonu po drodze zabierając swój telefon z blatu.
~*~
Przepraszam, że dodaję go tak późno. Przez to zakończenie straciłam poczucie czasu. A jak było u was? Macie pasek? Ja nie. Haha.
13 to podobno pechowa liczba, nie? Nie wiem dlaczego.
Więc..
Życzę wam miłych wakacji i do następnego.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chapter 12

Chłopak spojrzał na zdjęcie uśmiechniętej brunetki i rzucił tabletem o ścianę. Ponownie przejechał ostrzem po nadgarstku nie czując już bólu. Nie odwiedziła go ani razu w ciągu pobytu w Domu Dziecka. Tak bardzo żałował, że uwierzył jej we wszystkie obietnice. Tak naprawdę była tylko córką psychologa, który kazał jej to robić. Nienawidził siebie i tego, że dzięki niej zaczął się uśmiechać i przez nią wylał tyle łez. Jego brzuch zaburczał przez co walnął w niego pięścią. Tym razem poczuł okropny ból a zaraz po tym nie czuł nic, widząc tylko ciemność.
***
-Jego stan jest zły. Przez kilka tygodni nic nie jadł przez co wymiotował krwią. Okaleczał się przez co stracił jej jeszcze więcej. A to że jego opiekunka go biła pogarsza sytuację. - Lekarz wyjaśnił Crisy i Victorii stan Nialla. Obie były bardzo poruszone sytuacjami, które go spotkały. Nie wiedziały, że pani Smith może być takim tyranem.
-Jest w śpiączce? - Starsza kobieta zapytała głaszcząc ramię blondyna.
-Nie. Po prostu śpi. Powinien obudzić się za kilka godzin, gdy jego organizm wypocznie i zareaguje na leki i krew. - Doktor Philip uspokoił kobietę.
-Mam do pana prośbę. - Pociągnęła go za ramię, odsuwając od łóżka Nialla i córki, która trzymała jego rękę bawiąc się jego palcami. -Wie pan o tym co działo się w Domu Dziecka i o tym jak zachowywał się w naszym domu. Czy mógłby pan wstawić się za tym aby wrócił do nas a moja córka była jego psychologiem?
-W zaistniałej sytuacji, mógłbym. - Odpowiedział po krótkim namyśle i przeanalizowaniu faktów.
-Dziękuję.
Brunetka zastanawiała się, dlaczego koszulka blondyna zapada się na jego tułowiu, więc bez ogródek podniosła jego koszulkę do góry i przeraziła się widokiem przed sobą. Brzuch blondyna był wklęsły i pokryty dużymi siniakami. Do oczu dziewczyny naleciały łzy i obiecała sobie, że gdy tylko wróci z nim do domu, zadba o jego ciało.
***
Victoria podniosła powieki czując jak ktoś głaszcze jej policzek. Zoriętowała się że jej głowa leży na szpitalnym łóżku. Jej twarz była delikatnie muskana miękkimi palcami blondyna podłączonego do aparatury.
-Jak się czujesz? - Zapytała prostując się na krześle.
Wzruszył ramionami a cała niechęć do dziewczyny minęła gdy tylko spojrzał w jej piękne oczy.
-Pamiętasz co się stało?
Pokiwał głową i posmutniał spoglądając na swoją rękę. Była owinięta bandażem, na którym gdzie niegdzie można było dostrzec czerwone kropki.
-Dlaczego to zrobiłeś? Napiszesz mi? - Zapytała podając mu swój telefon. Przejął go delikatnie i zastanowił się chwilę czy aby na pewno ma napisać powód jego załamania.
"Nie odwiedziłaś mnie ani razu"
-Chciałam, ale pani Smith nam na to nie pozwalała. Mówiła, że bez nas jest ci owiele lepiej i, że zacząłeś mówić, ale jak widać okłamywała nas. Przepraszam jeśli przez to sprawiłam ci tyle bólu. Chciałam do ciebie przyjść. Bardzo.
"Wierzę ci"
-Cieszę się. - Uśmiechnęła się i objęła go ramionami. Wtulił się w nią mocno próbując nadrobić tygodnie bez jej dotyku.
-Najprawdopodobniej pani Smith pójdzie siedzieć a dzieci zostaną oddane do rodzin zastępczych. W sumie to lepiej, bo przynajmniej będą miały lepszą opiekę.
Spojrzał na nią gwałtownie, przerażony myślą, że może jej więcej nie zobaczyć. Złapał jej dłoń i popatrzył na nią tęsknym wzrokiem.
-Nie! - Zaprzeczyła kręcąc głową -Ty najprawdopodobniej zostaniesz u nas a ja będę twoim psychologiem.
Uśmiechnął się na jej słowa i odetchnął z ulgą.
-Chyba - Mruknęła pod nosem.
***
-Anne Smith w świetle przedstawionych dowodów zostaje skazana na dwadzieścia lat pozbawienia wolności, a pracownicy Trzeciego Domu Dziecka w Londynie zostają skazani na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Podopieczni placówki zostaną niezwłocznie przekazani do rodzina zastępczych i pod opiekę psychologów. Zamykam rozprawę.
Wszyscy zgromadzeni na sali sądowej wstali, a gdy sędzia opuścił pomieszczenie rozległy się okrzyki radości ze strony dzieci i nastolatków. Każdy cieszył się, że nareszcie uwolnił się od wiedzmy Smith i trafi do własnego domu, gdzie odnajdzie ciepło rodzinne, którego nigdy nie zaznał.
-Gratulacje! - Brunetka przytuliła do siebie blondyna, który z szerokim uśmiechem krążył wśród tłumu trzymając mocno jej rękę. Był najszczęśliwszy ze wszystkich zgromadzonych, ponieważ wreszcie będzie mógł wrócić do swojego ulubionego pokoju i do swojej ukochanej. Mimo, że ona o tym nie wie.
-Małe, wredne bachory. - Anne przeklinała pod nosem widząc szczęście dzieci, które wpędziły ją do więzienia.
~*~
Krótki, ale dłuższy od poprzedniego.
Nie zabijajcie za takie wypociny.
Tylko tyle udało mi się napisać.
Do następnego.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Chapter 11

Niall zaczął kręcić głową i cofał się kilkukrotnie ciągnąc mnie za sobą. Jego oczy się zaszkliły a po chwili zaczął płakać.
-Nie płacz Niall. - Próbowałam go pocieszyć przytulając się do niego.
-Niall spakuj swoje rzeczy. - Smith rozkazała przenosząc ciężar na prawą nogę.
-Pani nie widzi że tutaj jest szczęśliwszy? Jego stan się poprawił.
-Naprawdę? A zaczął mówić?
-On.. Uh.. On..
-Jeżeli coś powie, może zostać. Jeśli nie, jedzie ze mną.
-Niall. Powiedz coś. Cokolwiek. Proszę.
Otworzył usta i poruszył nimi, ale ostatecznie je zamknął. Pokręcił głową i pobiegł na górę rozpłakując się.
*No one's POV*
-Zjedz to! - Pani Smith krzyknęła wymachując rękami. Chłopak złapał talerz ale zamiast położyć go na stoliku rzucił nim w przeciwległą ścianę. Podrobiona, tania porcelana roztrzaskała się na małe kawałeczki. Starsza pani warknęła i podeszła do blondyna wymierzając mu siarczysty policzek. Złożyła dłoń w pięść i uderzyła go w brzuch przez co upadł na ziemię. Ponowiła cios kilkukrotnie boleśnie okładając jego ciało.
-Nie rób tego nigdy więcej! - Kobieta warknęła wychodząc z jego pokoju.
Przycisnął kolana do klatki piersiowej, ale wrócił do poprzedniej pozycji czując okropny ból całego ciała. Z jego oczu wyleciały łzy.
Pogrążył się w śnie zasypiając na podłodze i marząc o Victorii obejmującej jego ciało.
***
-Zjedz to!
Kolejny raz próbowała zmusić chłopaka do jedzenia. Nie miał nic w ustach od czasu przyjazdu do Domu Dziecka. Jego żołądek domagał się posiłku, ale świadomie po wstrzymywał swoje ciało i umysł przed chęcią do żywienia.
Jego nadgarstki miały o wiele więcej szram. Całe ciało pokryte było siniakami stworzonymi przez jego 'opiekunkę', która karała go za jego nieposłuszeństwo. Z całego serca pragnął, aby Victoria była przy nim.
~*~
Przepraszam za błędy.
Krótki, wiem, przepraszam. Jest taki... Agh!
W następnym chyba was zadowolę. Tak myślę.
Jestem um.. Trochę zawiedziona. Wcześniej było do 10 komentarzy a teraz tylko 3. Więc proszę...
Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz.
Dziękuję.
Do następnego.

niedziela, 25 maja 2014

Chapter 10

-Hej Niall. Czemu siedzisz tu sam? - Zapytałam siadając naprzeciwko blondyna przy wysepce kuchennej. Przygryzł wargę i spojrzał na mnie smutno. Studiował moją twarz a następnie podał mi swój tablet. Zabrałam go z jego dłoni i spojrzałam na ekran. Był na nim włączony film, który ukazywał mojego ojca i Sophie w jego gabinecie. Otworzyłam usta ze zdziwienia i odrzuciłam tablet aby na to nie patrzeć.
Czy Sophie to jego kochanka?
Po to ją tu sprowadził?
Udaje, że ją leczy a tak naprawdę się pieprzą?
Zdradził mamę.
-Dzień dobry kochani. - Rodzicielka weszła do kuchni uśmiechając się do nas. Odłożyła swoją torebkę na blat i odwróciła się do nas.
-Mamo. - Jęknęłam i wskazałam jej tablet. Zmarszczyła brwi ale podniosła urządzenie i uważnie na nie spojrzała. Notebook wypadł jej z ręki a ona sama zachwiała się i złapała blatu.
-Mamo? - Podtrzymałam jej ramię i pomogłam usiąść na krześle.
-Skąd to macie? - Zapytała biorąc głęboki oddech.
-Niall mi pokazał. Niall skąd o tym wiedziałeś? - Podałam mu tablet, który na szczęście nie odniósł poważnych uszkodzeń.
"Wczoraj chciałem go o coś zapytać i gdy otworzyłem drzwi jego gabinetu zobaczyłem ich. Pomyślałem, że tak należy, więc to nagrałem. Jako dowód, żeby wam powiedzieć. Dobrze zrobiłem?"
-Bardzo dobrze, Niall. - Pochwaliłam go na co lekko się uśmiechnął.
-Tak. Dzięki tobie wiem, że mój mąż to zakłamana świnia. - Mama wybuchnęła płaczem a ja szybko ją przytuliłam. Niall położył dłoń na jej ramieniu oznajmując, że pomoże nam w tej chwili.
-Co masz zamiar zrobić? - Zapytałam podając jej butelkę wody z mojego plecaka.
-Szarżę. A następnie rozwód.
***
-Jesteś dupkiem! Ufałam ci przez 20 lat a ty zostawiłeś to wszystko dla dziewczyny, którą można uznać za twoją córkę! Nie sądziłam, że jesteś zdolny do zdradzenia mnie z piętnastolatką! A ty? Jak mogłaś robić takie rzeczy z trzy razy starszym mężczyzną?! - Mama krzyczała na ojca i blondynkę, którzy siedzieli na fotelach ze spuszczonymi głowami.
-Cristy, uspokój się. - Mężczyzna próbował załagodzić sytuację swoim psychologicznym instynktem.
-Żadne uspokój! Masz godzinę na zabranie swoich rzeczy. Nie obchodzi mnie to gdzie się podziejesz. Nie chcę cię więcej widzieć! - Wskazała ręką drzwi salonu.
-Ale..
-Godzina! - Wrzasnęła.
Ojciec i Sophie wbiegli po schodach na górę. Mama rozpłakała się ponownie i opadła na kanapę obok mnie i Nialla.
-Nie płacz mamo. Tak będzie lepiej. - Pogłaskałam jej ramię chcąc dodać jej otuchy.
-Wiem, kochanie. Ale bardzo go kochałam. - Pociągnęła nosem wycierając łzy.
-Rozumiem. Chcesz o tym ze mną porozmawiać? - Zaproponowałam.
-Później pani psycholog. - Zaśmiała się. Uśmiechnęłam się i objęłam ją ramieniem.
***
-Dzień dobry pani Black. - Pani Smith uśmiechnęła się do mojej matki wchodząc do naszego domu.
-Dzień dobry. Co pani tu robi? - Zapytała zamykając za nią drzwi.
-Pan Robin dzwonił do mnie z powiadomieniem, iż rezygnuje z opieki psychologicznej nad Niall'em. - Skinęła głową na mężczyznę z walizką.
-Co? Dlaczego? - Zapytałam czując jak blondyn obejmuje mnie mocniej ramionami w tali.
-Wyprowadzam się, kochanie. Nie będę dłużej psychologiem. - Wzruszył nonszalancko ramionami.
-Ale... On musi się leczyć. - Zaprotestowałam przylegając plecami do torsu chłopaka.
-Ale nie ma psychologa. - Smith oznajmiła zwycięsko.
-Ale... Ale... Ja mogę go leczyć! - Zaproponowałam.
-Ty? Masz siedemnaście lat. - Cicho prychnęła unosząc brew.
-Ale mam wiedzę mojego ojca i Niall czuje się przy mnie dobrze. - Syknęłam nie dając za wygraną.
-Nie kochana. Niall wraca do domu dziecka.
~*~
Uh. Próbuję. 
Próbuję pisać dłuższe rozdziały, ale jakkolwiek chcę je ulepszyć nie umiem.
Narazie to jeszcze nie jest moje zaplanowane ka boom o ile można będzie to tak nazwać.
Brawa dla Anonimka za miarowe odgadnięcie Sophie.
Red jak zwykle wyjeżdża z tekstami. Wilkołak. Haha o Boże. Gdy to przeczytałam o mało co ponownie się nie udławiłam ale tym razem sałatą.
Rozdziały dodaję mniej więcej co tydzień i czasami spóźniam się bo nie wychodzą mi takie jak tego chcę.
Pytania do bohaterów?
Do następnego.