niedziela, 25 maja 2014

Chapter 10

-Hej Niall. Czemu siedzisz tu sam? - Zapytałam siadając naprzeciwko blondyna przy wysepce kuchennej. Przygryzł wargę i spojrzał na mnie smutno. Studiował moją twarz a następnie podał mi swój tablet. Zabrałam go z jego dłoni i spojrzałam na ekran. Był na nim włączony film, który ukazywał mojego ojca i Sophie w jego gabinecie. Otworzyłam usta ze zdziwienia i odrzuciłam tablet aby na to nie patrzeć.
Czy Sophie to jego kochanka?
Po to ją tu sprowadził?
Udaje, że ją leczy a tak naprawdę się pieprzą?
Zdradził mamę.
-Dzień dobry kochani. - Rodzicielka weszła do kuchni uśmiechając się do nas. Odłożyła swoją torebkę na blat i odwróciła się do nas.
-Mamo. - Jęknęłam i wskazałam jej tablet. Zmarszczyła brwi ale podniosła urządzenie i uważnie na nie spojrzała. Notebook wypadł jej z ręki a ona sama zachwiała się i złapała blatu.
-Mamo? - Podtrzymałam jej ramię i pomogłam usiąść na krześle.
-Skąd to macie? - Zapytała biorąc głęboki oddech.
-Niall mi pokazał. Niall skąd o tym wiedziałeś? - Podałam mu tablet, który na szczęście nie odniósł poważnych uszkodzeń.
"Wczoraj chciałem go o coś zapytać i gdy otworzyłem drzwi jego gabinetu zobaczyłem ich. Pomyślałem, że tak należy, więc to nagrałem. Jako dowód, żeby wam powiedzieć. Dobrze zrobiłem?"
-Bardzo dobrze, Niall. - Pochwaliłam go na co lekko się uśmiechnął.
-Tak. Dzięki tobie wiem, że mój mąż to zakłamana świnia. - Mama wybuchnęła płaczem a ja szybko ją przytuliłam. Niall położył dłoń na jej ramieniu oznajmując, że pomoże nam w tej chwili.
-Co masz zamiar zrobić? - Zapytałam podając jej butelkę wody z mojego plecaka.
-Szarżę. A następnie rozwód.
***
-Jesteś dupkiem! Ufałam ci przez 20 lat a ty zostawiłeś to wszystko dla dziewczyny, którą można uznać za twoją córkę! Nie sądziłam, że jesteś zdolny do zdradzenia mnie z piętnastolatką! A ty? Jak mogłaś robić takie rzeczy z trzy razy starszym mężczyzną?! - Mama krzyczała na ojca i blondynkę, którzy siedzieli na fotelach ze spuszczonymi głowami.
-Cristy, uspokój się. - Mężczyzna próbował załagodzić sytuację swoim psychologicznym instynktem.
-Żadne uspokój! Masz godzinę na zabranie swoich rzeczy. Nie obchodzi mnie to gdzie się podziejesz. Nie chcę cię więcej widzieć! - Wskazała ręką drzwi salonu.
-Ale..
-Godzina! - Wrzasnęła.
Ojciec i Sophie wbiegli po schodach na górę. Mama rozpłakała się ponownie i opadła na kanapę obok mnie i Nialla.
-Nie płacz mamo. Tak będzie lepiej. - Pogłaskałam jej ramię chcąc dodać jej otuchy.
-Wiem, kochanie. Ale bardzo go kochałam. - Pociągnęła nosem wycierając łzy.
-Rozumiem. Chcesz o tym ze mną porozmawiać? - Zaproponowałam.
-Później pani psycholog. - Zaśmiała się. Uśmiechnęłam się i objęłam ją ramieniem.
***
-Dzień dobry pani Black. - Pani Smith uśmiechnęła się do mojej matki wchodząc do naszego domu.
-Dzień dobry. Co pani tu robi? - Zapytała zamykając za nią drzwi.
-Pan Robin dzwonił do mnie z powiadomieniem, iż rezygnuje z opieki psychologicznej nad Niall'em. - Skinęła głową na mężczyznę z walizką.
-Co? Dlaczego? - Zapytałam czując jak blondyn obejmuje mnie mocniej ramionami w tali.
-Wyprowadzam się, kochanie. Nie będę dłużej psychologiem. - Wzruszył nonszalancko ramionami.
-Ale... On musi się leczyć. - Zaprotestowałam przylegając plecami do torsu chłopaka.
-Ale nie ma psychologa. - Smith oznajmiła zwycięsko.
-Ale... Ale... Ja mogę go leczyć! - Zaproponowałam.
-Ty? Masz siedemnaście lat. - Cicho prychnęła unosząc brew.
-Ale mam wiedzę mojego ojca i Niall czuje się przy mnie dobrze. - Syknęłam nie dając za wygraną.
-Nie kochana. Niall wraca do domu dziecka.
~*~
Uh. Próbuję. 
Próbuję pisać dłuższe rozdziały, ale jakkolwiek chcę je ulepszyć nie umiem.
Narazie to jeszcze nie jest moje zaplanowane ka boom o ile można będzie to tak nazwać.
Brawa dla Anonimka za miarowe odgadnięcie Sophie.
Red jak zwykle wyjeżdża z tekstami. Wilkołak. Haha o Boże. Gdy to przeczytałam o mało co ponownie się nie udławiłam ale tym razem sałatą.
Rozdziały dodaję mniej więcej co tydzień i czasami spóźniam się bo nie wychodzą mi takie jak tego chcę.
Pytania do bohaterów?
Do następnego.

niedziela, 18 maja 2014

Chapter 9

-Kochani! Mamy gościa!- Tata zawołał wchodząc do salonu. Za nim pojawiła się niska blondynka w różowych ciuchach.
-Kto to?- Zapytałam stukając końcówką długopisu w zeszyt.
-To jest Sophie. Jest moją pacjentką. Mamy jeszcze jeden pokój, więc zamieszka z nami na okres terapii.
-Ale zawsze miałeś tylko jednego pacjenta.
-Tak, ale teraz ty zajmujesz się Niall'em, więc ja mogę pracować z Sophie.
-Nie zajmuję się Niall'em. Ty jesteś jego psychologiem.
-Daj spokój Tori. Poznajcie się.
-Hej. Jestem Sophie.- Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko a jej pożądliwy wzrok spoczął na Niallu. Poczułam jak chłopak splata nasze palce, więc ścisnęłam jego dłoń.
-Victoria. To Niall.
-Śliczny.- Blondynka pisnęła puszczając oczko do chłopaka.
-Tato możemy na słówko?- Wstałam i wyszłam na korytarz z Niall'em i ojcem.
-Jaki ona ma problem?
-Jeszcze nie wiem. Muszę z nią najpierw porozmawiać.
***
-Mamo! Dlaczego mój pokój jest zamknięty?- Krzyknęłam ponownie próbując popchnąć drewno, ale nie udało mi się.
-Niall się tam zamknął!- Odkrzyknęła z łazienki.
-Czemu?
-Nie wiem.
-Niall? Otwórz drzwi. To ja Victoria.
Po sekundzie drzwi otworzyły się a ja zostałam wciągnięta do pokoju i zgnieciona przez ramiona chłopaka.
-Co jest Niall? Nie było mnie tylko kilka godzin.
Pociągnął mnie na łóżko i wziął swój tablet.
"Sophie mnie męczyła"
-Czym?- Zmarszczyłam brwi odkładając plecak na podłogę.
"Mówiła różne rzeczy o nas"
-Jak?
"Wszystko. I też że na mnie nie zasługujesz i wtedy wyszedłem."
-Naprawdę?
"Tak"
-Nie spodziewałam się te..
-Cześć Victoria! Co u ciebie?- Sophie wtargnęła do pokoju krzycząc głośno. Niall przytulił się do mnie zamykając oczy.
-Cześć Sophie. Dobrze. A u ciebie?
-Też. Jejku on jest taki słodki! Chciałam z nim porozmawiać ale nie odzywał się i zamknął w twoim pokoju.
-On nie mówi.
-Oh. To trochę wyjaśnia.
-Tak. Mogłabyś wyjść? Chcę odrobić zadania domowe.
-Jasne. Wziąć go ze sobą?- Wskazała na blondyna a jej oczy zalśniły.
-Nie. Lubi przebywać w moim towarzystwie. A ja w jego.
-Dobrze. To narazie!- Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Westchnęłam i położyłam głowę na poduszce.
"Jest dziwna"
-Tak. Muszę porozmawiać o niej z ojcem.
"Zauważyłaś u niej jakieś problemy?"
-Żadnych. Jest optymistyczna i moim zdaniem nie ma żadnej choroby. Muszę iść do taty. Albo nie. Nie chce mi się. Tato!- Krzyknęłam na cały głos aby usłyszał. Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł ojciec.
-Słucham?
-Jaki Sophie ma problem?
-Jeszcze nie wiem.
-Rozmawiałeś z nią?
-Tak ale jeszcze nic nie stwierdziłem.
-Na pewno uważasz, że na coś choruje?
-Tak. Jeśliby nie chorowała to nie zajmowałbym się nią.
-I tak nie powinieneś leczyć jej tylko Nialla.
-Niall narazie ma stabilny stan.
-Więc dlaczego nadal miewa koszmary i nadal nie mówi? Powinien czuć się lepiej. Sam tak mówiłeś.
-Jego koszmary wywołane są wspomnieniami a to że nie mówi opóźnia proces terapii.
-To nie jest wytłumaczenie.
-Daj już spokój.
***
-Niall! Obudz się!- Próbowałam obudzić chłopaka potrząsając jego ramieniem. Pisnął głośno i usiadł gwałtownie obrzucając pokój spojrzeniem. Po ostatniej pobudce wiedziałam, że muszę włączyć światło. Rozpłakał się na dobre i mocno do mnie przytulił.
-Nie on się w końcu zamknie!- Sophie krzyknęła wchodząc do pokoju.-Płacze jak bachor i drze się jakby obdzierali go ze skóry! Jak tak można!
Niall drgnął niespokojnie i zacieśnił swój uścisk.
-Zamknij się i wyjdź.- Rozkazałam głaszcząc go po włosach.
-Nie mów mi co mam robić!- Tupnęła nogą wyprowadzając mnie z równowagi.
-Wynoś się stąd!- Krzyknęłam wskazując palcem drzwi. Sapnęła i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami a przy okazji zgasiła światło.
-Już dobrze Niall. Jesteśmy sami. Idziemy spać?- Pokiwał głową i położył się kładąc mnie na sobie.
-Dobranoc.- Szepnęłam gładząc jego brzuch przez materiał koszulki. Słyszałam szmery a po chwili Niall podał mi swój tablet.
"Nie zostawisz mnie?"
-Nie Niall. Obiecuję.
"Kocham Cię"
-Ja ciebie też.- Mocniej się do niego przytuliłam.
~*~
Przepraszam, że jest taki krótki i beznadziejny.
Wiem, że was zawiodłam.
Haha Sophie jest suką.
To zdanie miało podtekst czy dwa znaczenia, a teraz domyślajcie się o co chodzi.
Tata Victorii to dupek. Też domyślajcie się o co chodzi.
Może w następnym rozdziale. Albo jeszcze w następnym... Coś się zdarzy. 
"Ka boom no" ~ Rico "Pingwiny z Madagaskaru"
Tak więc. Dziękuję wam za 10 komentarzy pod 8 rozdziałem i ponad 2100 wyświetleń.
Kocham was!
To chyba na tyle.
Do następnego.

sobota, 10 maja 2014

Chapter 8

-Victoria, tata chce z tobą porozmawiać.
Mama weszła do pokoju z miską w której rozrabiała ciasto na babeczki.
-Ale ja nie chcę.
-On chce porozmawiać o Niallu. To ważne.
-Dobra.
Odłożyłam laptop na łóżko i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do gabinetu ojca i weszłam tam bez pukania.
-Co z Niallem?- Zapytałam bez ogródek.
-Zrobiłem mu testy. Takie jak w szkole. Gdy był w domu dziecka nie uczyli go bo się nie odzywał i teraz ma to skutki.
-Jakie?
-Ma dużo problemów a najbardziej z matematyką. Nie zrobił z tego ani jednego zadania. Dlatego chciałbym żebyś go uczyła. Masz dość dobre oceny z matematyki i rozumiecie się wzajemnie. Jeśli nie chcesz to poszukam dla niego na...
-Będę go uczyć.
Wyszłam z pomieszczenia i szybko poszłam do pokoju Nialla.
-Niall. Mój tata mówił, że miałeś dziś testy. Poszło ci średnio, wiesz?
"Jestem głupi"
-Nie jesteś głupi! Po prostu zapomniałeś trochę przez te siedem lat bez szkoły. Chcę uczyć cię matematyki.
"I tak jestem za głupi"
-Nie Niall. Nie jesteś. Rusz się!
***
-Twierdzenie Pitagorasa pomoże nam z mnożeniem i dodawaniem a pierwiastki pominiemy. Czyli tak. A kwadrat plus b kwadrat równa się c kwadrat. Weźmy cztery i pięć. Gdzie podstawisz te liczby?
"A to 4, b to 5?"
-Tak. Czyli cztery do kwadratu plus pięć do kwadratu równa się c kwadrat. Pisz.
Zapisał cyferki na kartce i znów na mnie spojrzał.
-Teraz mnożymy. 4 razy 4?
Zaczął bazgrać po kartce ale w końcu wkurzył się i wszystko zamazał.
-Hej hej. Spokojnie. Pamiętasz jak liczyliśmy?
Złapałam jego dłoń i wyprostowałam jego kciuk.
-4 plus 4?
"8"
-8 plus 4?
"12?"
-Mhym. 12 plus 4?
"16?"
-Tak! 4 razy 4 to 16! Teraz zrób piątkę.
Westchnął głęboko i zrobił kreskę na kartce.
-Nie masz motywacji co?
Pokręcił przecząco głową i przygryzł końcówkę długopisu.
-Dobra. Co mam zrobić jeśli dobrze to rozwiążesz?
"Buzi"
-Dobra. Jeśli wynik będzie dobry dostaniesz buzi.
Powoli liczył na palcach marszcząc czoło.
"25?"
-Tak! Brawo!
Cmoknęłam go w usta a on uśmiechnął się łapiąc długopis.
-Teraz trzeba dodać.
"Jeśli zrobię sam to dasz mi długie buzi?"
-Tak. Dam ci długie buzi.
Powoli dodał liczby do siebie i zapisał wynik.
-Dobrze! Widzisz? Jeśli chcesz to potrafisz!
Krzyknęłam całując go w usta.
-Wasza nauka jest naprawdę pomocna.- Usłyszałam obok głos ojca.
-Uczymy się dopiero pół godziny. Gdybyś ty nie liczył nic przez siedem lat też zapomniałbyś tabliczkę mnożenia.
-Racja. Nic nie mówiłem.
Wyszedł z salonu ze śmiechem a ja przewróciłam oczami.
-Następne?- Zapytałam blondyna na co się skrzywił.-Ostatnie i idziemy na spacer?
Pokiwał ochoczo głową i przygryzł wargę czekając aż podam mu liczby.
-Okej. 6 i 8.
Zapisał wszystko na kartce i zaczął liczyć na palcach po kolei wykonując mnożenie i dodawanie.
"C kwadrat równa się 100?"
-Tak!
Uśmiechnął się i przytulił mnie mocno całując mój policzek.
-Kochasz mnie?- Zapytałam gdy lekko się ode mnie odsunął. Pokiwał głową i na potwierdzenie cmoknął mnie w usta.
-Ja ciebie też.
Przytuliłam się do jego torsu gdy gładził moje plecy.
~*~

Przepraszam, że jest taki krótki. Naprawdę starałam się z tym rozdziałem, ale mi nie wyszedł. Musiałam przez to jakoś przebrnąć, żeby akcja nie rozwinęła się za szybko. Postaram się, aby następny był lepszy, choć nie wiem ile mi to zajmie. Szykujcie się bo niedługo ojciec Victorii popsuje spokojne czasy Vialla / Nictorii i opanowaną psychikę Nialla.
Wow! Nie spodziewałam się takiego skoku komentarzy. Po prostu szok!
Red no jasne, że nie przeszkadza mi taki język. To jest na porządku dziennym. Dwuznaczne komentarze są zabawne i zabić oczywiście w dobrym sensie, ale nic by się nie stało gdybym umarła. Hahahaha.

Kocham Was.
Do następnego.

niedziela, 4 maja 2014

Chapter 7

Obudziły mnie krzyki Nialla. Wstałam powoli i ruszyłam do jego pokoju. Ziewnęłam i położyłam się obok niego. Przytuliłam się do jego torsu, a on momentalnie się uspokoił i otulił mnie ramionami.
-Śpij.- Szepnęłam czując na sobie jego wzrok. Po chwili poczułam szturchanie w ramię a przed oczami zrobiło mi się biało. Otworzyłam je, ale szybko zamknęłam spowrotem przez oślepiający blask tabletu. Zamrugałam kilkakrotnie, aby przyzwyczaić się do światła.
"Robisz to z przymusu, racja?"
-Nie Niall.
"Powiedz mi prawdę!"
-Śpij Niall.
Westchnął i odłożył Notebook na szafkę. Podniósł mnie lekko i położył na drugiej stronie łóżka odwracając się do mnie plecami. Nie wzruszyło mną to za bardzo, więc wtuliłam się w poduszkę szybko zasypiając.
***
Obudziły mnie szmery i pociąganie nosem. Poczułam ręce oplatające mnie w tali i desperacko przyciągające do siebie. Mruknęłam niezadowolona i przewróciłam się na plecy. Usłyszałam ciche piśnięcie i zostałam gwałtownie zgnieciona przez czyjeś ciało. Czyjeś rozum jako Niall.
-Niall, zejdz ze mnie.- Zarządałam z chrypką po pobudce. Mruknął złośliwie i przytulił się mocno do mojej piersi splatając nasze nogi razem. Westchnęłam głęboko i ponownie zasnęłam.
***
-Nie budź ich!
-Ale Victoria musi iść do szkoły a Niall na terapię!
-Daj spokój. Po tym co wczoraj przeszli powinni spędzić trochę czasu razem. Nie widzisz, że Niall uśmiecha się przez sen?
-No dobrze. Przykryj ich.
-Bądźcie cicho!- Warknęłam przekręcając się na drugi bok.-Ał!- Krzyknęłam, gdy uderzyłam głową w szafkę nocną.
-I nici z niebudzenia.- Mama westchnęła oglądając moje czoło.-Nic ci nie będzie. Tylko czerwona kreska.
Poczułam jak ktoś łapie mój policzek i przekręca moją głowę w swoją stronę. Niall popatrzył przez chwilę na moje czoło i pocałował miejsce, w które się uderzyłam. Uśmiechnęłam się do niego lekko i ponownie położyłam zakrywając się kołdrą.
-Możecie iść. Przeżyję.- Mruknęłam zamykając oczy. Otworzyłam je gdy usłyszałam kliknięcie klamki i złapałam prawą rękę Nialla.
-Przepraszam.- Szepnęłam.
"Nadal mnie kochasz?"
-Tak Niall.
"Tak samo jak ja ciebie?"
-A jak ty mnie kochasz?
"Najbardziej na świecie"
-Nie mów tak. Na pewno kochasz inną osobę bardziej.
"Równo z tobą."
-Kogo?
"Moją mamę"
-Ooo to słodkie. Chodźmy dalej spać skoro mamy okazję się wyspać.
Uśmiechnął się i odłożył tablet na szafkę przytulając mnie do siebie.
***
-Kim jesteś?
-Jestem mamą Nialla.
-Nialla? Ale... Jak... Co..
-Jesteśmy w twoim śnie, kochanie.
-Aha. Postaci pojawiające się w zapamiętanych snach zawsze mają jakieś znaczenie w życiu lub wiadomość dla odbiorcy.
-Jesteś bardzo mądra i naprawdę piękna.
-Um.. Dziękuję.
-Już wiem dlaczego mój syn cię kocha.
-Dlaczego?
-Widzisz. On nigdy nie miał normalnej rodziny. Mój mąż często na nas krzyczał, a czasami nawet bił. Mały Niall nie widział w tym nic za bardzo przykrego bo jeśli został uderzony to Bobby go przepraszał i kupował nową zabawkę.
Rozumiesz, że wtedy okazywałam mu wiele miłości, prawda?
-Tak.
-Po naszej śmierci, gdy trafił do domu dziecka widziałam jego smutek. Nikt nie okazywał mu czułości ani współczucia. Miał tam jedynie misia do którego się przytulał. Widziałam wszystko co robił przez słowa mojego męża. Wtedy miał czas na myślenie ale nic dobrego z tego nie wyniknęło. Wymiotował po prawie każdym posiłku. Widziałam jaki był zmarnowany.
Gdy trafił do was miałam nadzieję, że to się skończy. Prawie się skończyło. Nie chcę wywołać u ciebie poczucia winy ale to było z twoich powodów. Wiesz, że mój syn cię kocha. Przez te kilka dni okazałaś mu wiele uczucia i on chce tego więcej. Chce być przez ciebie zauważalny, kochany i chce być dla ciebie ważny. Dlatego mam do ciebie ogromną prośbę. Spraw aby mój syn był szczęśliwy. Kochaj go. Nie musisz z całego serca ale choć małą jego cząstką.
-Dobrze.
-Dziękuję. I jeszcze jedno. Powstrzymaj go przed wymiotami.
-Kiedy?
-Teraz. Obudź się!
Gwałtownie usiadłam na łóżku i spojrzałam na Nialla, który powoli z niego wstawał.
-Gdzie idziesz?
Złapał się za krocze i podskoczył lekko robiąc dziwną minę. Chciał odejść ale złapałam jego nadgarstek ciągnąc go do mnie.
-Jeśli pójdziesz zwymiotować to wiedz, że zrobię to samo.
Spojrzał na mnie szerokimi oczami i położył się spowrotem. Przytulił mnie do siebie i zaczął gładzić moje włosy.
-Wiesz.. Miałam sen, który mi coś uświadomił.- Spojrzał na mnie z góry z pytającym wyrazem twarzy.-A mianowicie to, że... Też cię kocham.
~*~
Ten rozdział jest chyba najgorszy jaki ktokolwiek czytał. Strasznie mi się nie podoba, ale musiałam coś dodać do tego snu. Wybaczcie and don't kill me!
Postanowiłam olać pieprzone problemy i oddać się pisaniu.
Droga Red.
Gdy przeczytałam to:"Ale fajnie by było, gdyby taka scenka pojawiła się po tym jak Nialler zacznie mówić bo można by...dobra, nie ważne hahahaha" zakrztusiłam się własną śliną. Gdybyś to dokończyła byłabyś odpowiedzialna za moją śmierć haha.
I dziękuję za twoją radę, ale mam uwagę. Mój blog nie jest "piękną rzeczą". To tylko moje bazgroły haha.
Proszę każdego kto przeczytał o skomentowanie. Chcę wiedzieć ile was jest.
Dziękuję.