wtorek, 5 sierpnia 2014

Epilog

14.02.2014 11:28 AM

Mruknęłam niezadowolona, gdy coś wyrwało mnie ze snu. Moje oczy nadal były zamknięte, ale dźwięk stawał się wyrazistszy.
Gitara.
Tak. To zdecydowanie była gitara.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Niall'a z gitarą i moją mamę z tortem.
- Wszystkiego najlepszego!

14.02.2014 08:23 PM

Patrzyłam zdezoriętowana na Niall'a, który siedział na krześle przede mną nastrajając jedną ze strun gitary. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Zaczął grać wolną melodię a po chwili śpiewać.

I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time

I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh, You and I

I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground

I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us

Cause You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I

You and I
Oh, You and I
You and I

We can make it if we try
You and I

Oh, You and I
You and I*
- Kocham Cię.

14.02.2018 11:28 AM

- Victoria. Kochanie. Victoria.
- Mamusiu!
Otworzyłam oczy słysząc głos Niall'a i naszego syna. Stał nad naszym łóżkiem z tortem w rękach a James wdrapywał się na materac śmiejąc się cicho.
Podniosłam go do góry sadzając na swoich nogach i zdmuchnęłam świeczki z ciasta które podsuwał mi Niall. Uśmiechnęłam się do niego, szybko całując jego usta.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, skarbie.
Mam najwspanialszego męża na świecie.

* One Direction - You & I
Tutaj tekst piosenki nawiązuje do rodziców Victorii (zdrada, rozwód, przede wszystkim rozstanie i tego że Niall tego nie chce).
~*~
Jeju. To już koniec.
Szybko zleciało. Chyba.
To dobre zakończenie?
Cóż, mnie się wydaje, że tak.
Proszę 10 obserwatorów, 25 osób, które głosowały w ankiecie i każdego kto to przeczytał o skomentowanie.
Dziękuję Wam, że wytrzymałyście (bardzo raczej tylko płeć piękna) ze mną i moim brakiem talentu.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Wstawiam tu kilka screenów ze statystykami:



Dziękuję i kocham każdą/każdego z Was moim nędznym sercem bardzo mocno.
Bye.
Ps. Wstawiam link do nowego opowiadania mojego autorstwa: Now Don't Go
Dziękuję!

Ps.2. Tak, Red. Moja siostra wyszła za mąż. Dziękuję w jej imieniu :)

czwartek, 24 lipca 2014

Chapter 15

Niall zrobił krok w tył gdy Victoria chciała go przytulić. Jego twarz była wyprana z emocji a oczy puste. Zazwyczaj wesoły błękit był czymś w rodzaju niebieskiej bluzki wypranej w wybielaczu. Jego warga zadrgała niewidocznie ale nie umknęło to uwadze jego ukochanej. Wiedziała, że niechcący złamała jego słabe serce. Odwróciła się do właścicieli mieszkania próbując powstrzymać łzy smutku wywołane zachowaniem blondyna.
- Mogę z nim porozmawiać?
Zayn i Liam pokiwali głowami wychodząc z pomieszczenia. Zayn pociągnął rękę swojego chłopaka przez co obaj oparli się o ścianę nasłuchując słów Victorii.
- Niall ja.. Przepraszam. Przepraszam, że nakrzyczałam na ciebie. Przepraszam, że powiedziałam to co powiedziałam. Przepraszam, że przeze mnie chodziłeś sam po mieście i spałeś na zewnątrz. Przepraszam, że.. Przepraszam, że ugh! Po prostu przepraszam za wszystko co zrobiłam i powiedziałam co sprawiło ci przykrość. To nigdy nie było zamierzone. I tak. To mój tata kazał mi cię kochać, ale teraz to jest prawdziwe. Naprawdę cię kocham. I choć pewnie teraz mnie nienawidzisz proszę wróć do domu bo mama odchodzi od zmysłów. Proszę.
Chłopak spojrzał na brunetkę czując się winnym. To przez niego została sponiewierana przez przystojnego chłopaka który jej się podobał. To przez niego jej ojciec na nią krzyczał. To przez niego jej ojciec wykorzystywał ją do swojej pracy. To przez niego płakała. To wszystko przez niego. Jak mógł sprawić tyle przykrości osobie, którą kocha nad życie?
Podszedł do niej obejmując jej ciało najmocniej jak umiał.
*Niall's POV*
Przetarłem oczy schodząc po schodach. Moje własne łóżko. Tego mi było trzeba. Zatrzymałem się przy wejściu do kuchni słysząc głos Victorii.
- Skoro nie chce nie musi. To wymaga czasu aby się odezwał.
- Tak, wiem, ale to trwa już ponad siedem lat. Co jeśli uszkodził sobie struny? Nie wiadomo co mogło mu się stać przez tak długie milczenie. - Cristyn westchnęła i usłyszałem stuknięcie jej paznokci o blat stołu.
- Od niemówienia nic się nie dzieje. Struny najczęściej uszkadza się mówiąc. - Victoria uświadomiła ją poruszając się na krześle przez co zaskrzypiało.
- Ale mimo tego martwię się o to.
- Ja też, ale to od niego zależy kiedy i czy w ogóle się odezwie.
- Masz rację. Idź sprawdzić czy się obudził. Musi zjeść obiad.
Czy to że się nie odzywam ją unieszczęśliwia? 
Przez tyle czasu nic o tym nie wspominała, ale czy w myślach nie irytuje jej to?
- Niall?
Podskoczyłem w miejscu słysząc swój ulubiony głos obok siebie. Spojrzałem na Victorię i uśmiechnąłem się lekko.
- Wyspałeś się?
Pokiwałem głową wywołując na jej twarzy uśmiech.
- Chodź na obiad.
Muszę się odezwać.
Dla niej.
~*~
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.
Moja siostra ma wesele w sobotę za tydzień a w tą niedzielę przyjeżdża moja ciocia, wujek i kuzynka, więc nie miałam i nie będę miała zbyt wiele czasu.

Myślę, że to ostatni rozdział i dodam epilog.
Tak, więc...

Myślę o założeniu nowego bloga, na którego mam dwa pomysły, ale jeden mimo wszystko podoba mi się bardziej.

Epilog może wstawię za dwa tygodnie, a żeby Wam jakoś to "wynagrodzić" powiem, że będzie on szczęśliwy.
Do następnego!

środa, 9 lipca 2014

Chapter 14

- Boże - Szepnęłam wchodząc do domu. Jest już wieczór a ja przez cały dzień poszukiwań nie znalazłam Nialla. Zwiedziłam okolice aż do Tamizy. Nigdzie nie było po nim ani śladu.
- Victoria! Matko Boska gdzie ty byłaś? Twoja wychowawczyni dzwoniła do mnie, że urwałaś się z lekcji ale gdy przyjechałam do domu ciebie nie było! - Mama zaczęła swój monolog. - Gdzie byłaś? - Zapytała ponownie ciągnąc mnie do kuchni z zamiarem wciśnięcia we mnie kolacji.
- Mamo.. Bo.. Ja.. Uh. Zacznę od początku. - Westchnęłam siadając na krześle.
- Tak będzie najlepiej.
- Okej. Poszłam normalnie do szkoły. Na trzeciej przerwie przyszedł do mnie Harry i zaczął krzyczeć na mnie wyzywając od dziwek. Uznał że nią jestem ponieważ jestem, cytuję; w chorym związku z Niall'em a umawiam się z nim. Nie wytrzymałam i uciekłam. W domu przyszedł do mnie Niall a ja na niego nakrzyczałam przez co uciekł.
- Co mu powiedziałaś?
- No że to jego wina i że to przez niego. I niechcący dopowiedziałam że to ojciec kazał mi z nim być. - Mruknęłam ostatnią część spuszczając głowę w dół.
- O mój Boże. Jeśli jutro do południa się nie znajdzie zadzwonimy na policję. Teraz idź spać. Potrzebujesz tego.
***
Obudziła mnie głośna wibracja wydobywająca się spod mojej poduszki. Wyciągnęłam spod niej telefon i przeciągnęłam palcem po ekranie przykładając go do ucha.
- Halo? - Odchrząknęłam słysząc swój ochrypły głos.
- Victoria Black? Cześć. Tu Liam Payne. Kojarzysz mnie może? - Męski głos z drugiej strony słuchawki zapytał pewnie.
- Payne? Tak. Chodzę z twoją siostrą na treningi koszykówki. Dużo o tobie mówi.
- Mała gaduła. Ale nie po to dzwonię. Chciałem ci powiedzieć, że twój.. Em.. Przyjaciel? Chłopak? W każdym bądź razie Niall. Jest w moim mieszkaniu.
- Niall? Naprawdę? Gdzie go znalazłeś? - Usiadłam na łóżku momentalnie się rozbudzając.
- Gdy szedłem do sklepu z przyjacielem zobaczyliśmy go na ławce. Poznałem go z opowieści siostry gdy przyszłaś z nim na trening.
- Tak. Wszystko z nim dobrze?
- Tak. Wszystko w porządku ale jest trochę.. Um..
- Chory?
- Tak - Przeciągnął - Mogłabyś tu przyjechać i z nim porozmawiać? Widać że mimo wszystko za tobą tęskni.
- Tak jasne. Będę w ciągu godziny tylko podaj adres.
Wstałam z łóżka wygrzebując z szafy jakieś ubrania.
***
- Hej! Jestem Zayn. A ty Victoria, co nie?
Mulat z szerokim uśmiechem otworzył drzwi wyciągając do mnie prawą dłoń.
- Um.. Cześć i tak.
Uśmiechnęłam się do niego wchodząc do holu gdy przesunął się w bok wpuszczając mnie do ich mieszkania.
- Są w salonie.
Weszłam z nim do wspomnianego pomieszczenia od razu zauważając Niall'a siedzącego na jednym z foteli.
- Niall.
Jego głowa wystrzeliła do góry i wstał gwałtownie gdy usłyszał mój głos. Podeszłam do niego i chciałam go przytulić ale odsunął się ode mnie.
~*~
Jeśli ktoś chce, może mnie zabić.
Pozwalam na to.
Naprawdę staram się napisać coś dłuższego, ale to co chcę przedstawić w rozdziale zajmuje tylko tyle miejsca w poście.
Myślę już (stety lub niestety) nad zakończeniem opowiadania za jakieś dwa rozdziały (?) 

sobota, 28 czerwca 2014

Chapter 13

"Jesteś dziwką! Umawiasz się ze mną a tak naprawdę jesteś w chorym związku z żółtym debilem! A może jest ktoś jeszcze? Przyznaj się ty wredna suko."
Słowa Harry'ego nadal okupują moje myśli, gdy wbiegam do domu. Rzucam plecak na podłogę w korytarzu i również na nią upadam. Opieram się o ścianę i chowam twarz w dłoniach pozwalając łzom bezsilności wypłynąć z moich oczu. Czuję jak ktoś dotyka mojego ramienia i wiem, że to Niall. Wściekłość zajmuje miejsce smutku i gwałtownie podnoszę głowę patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
- To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie był 'samotny' nie byłabym zmuszona przez ojca do udawania twojej dziewczyny i ludzie nie mieliby mnie teraz za dziwkę! Nienawidzę cię! Zejdź mi z oczu!
Wyrzucam z siebie wskazując ręką na drzwi. Chłopak przez kilka sekund stoi zdumiony, ale po chwili zabiera kurtkę i buty i wybiega z domu.
*Niall's POV* *Kolejny dzień*
"To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie był 'samotny' nie byłabym zmuszona przez ojca do udawania twojej dziewczyny i ludzie nie mieliby mnie teraz za dziwkę! Nienawidzę cię! Zejdź mi z oczu!"
Gwałtownie podniosłem głowę czując jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Plecy bolały mnie niemiłosiernie. Plan ze spaniem na ławce był najgorszym w moim życiu.
- Hej. Słyszysz mnie?
Spojrzałem w górę i ujrzałem dwóch chłopaków patrzących na mnie ze współczuciem. Pokiwałem głową i usiadłem prostując wszystkie kości.
- Czekaj. - Brunet machnął palcem, przypominając coś sobie. - Ty jesteś od Victorii Black, co nie? Harry mówił wszystkim, że to niby ciebie z nim zdradziła. - Wyjaśnił mulatowi, który marszczył brwi w zdezoriętowaniu.
Przygryzłem wargę, gdy ponownie zalała mnie fala smutku, przypominająca mi słowa Victorii.
- Nie mówisz, racja?
Przytaknąłem spuszczając głowę. To czasami bardzo niezręczne i denerwujące.
- Jacy my jesteśmy głupi. Nie przedstawiliśmy się. Jestem Liam a to Zayn. A ty to.. Niall?
Uśmiechnąłem się lekko ponownie potakując.
- Chcesz iść z nami do naszego mieszkania? Widać, że uciekłeś z domu.
***
- Opisz nam wszystko. Z przerwami, oczywiście. - Zayn przysuną do mnie kartkę i długopis siadając obok Liama rozłożonego na krześle naprzeciwko mnie.
"Jak pewnie wiecie jestem chory. Psychicznie."
Pokiwali głowami na znak zrozumienia.
"Ojciec Victorii był moim psychologiem dopóki nie zdradził jej matki i nie wyprowadził się od nich. To on kazał Victorii ze mną być, bo wiedział, że ją lubię."
- Czekaj. Skąd wiesz, że to on jej kazał? Może ona naprawdę cię lubi.
"Sama mi to wczoraj powiedziała. Gdy wróciła do domu była smutna i wściekła, jednocześnie. Nakrzyczała na mnie a ja uciekłem."
- Oh. Okej. Um. Nie chcesz wracać do domu, prawda? - Zapytał Liam. Pokręciłem głową wyłamując palce.
- Ale lepiej byłoby zadzwonić do Victorii i powiedzieć, że jesteś bezpieczny. Nie zaprzeczaj. - Domówił widząc jak mój wyraz twarzy zmienia się na przestraszony.
- Masz do niej numer? - Zayn spojrzał na niego dziwnie, ale po chwili pstryknął palcami wskazując na niego palcem wskazującym. - No tak. Masz numery prawie wszystkich ludzi z miasta.
- Właśnie. - Zaśmiał się i wyszedł z kuchni do salonu po drodze zabierając swój telefon z blatu.
~*~
Przepraszam, że dodaję go tak późno. Przez to zakończenie straciłam poczucie czasu. A jak było u was? Macie pasek? Ja nie. Haha.
13 to podobno pechowa liczba, nie? Nie wiem dlaczego.
Więc..
Życzę wam miłych wakacji i do następnego.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chapter 12

Chłopak spojrzał na zdjęcie uśmiechniętej brunetki i rzucił tabletem o ścianę. Ponownie przejechał ostrzem po nadgarstku nie czując już bólu. Nie odwiedziła go ani razu w ciągu pobytu w Domu Dziecka. Tak bardzo żałował, że uwierzył jej we wszystkie obietnice. Tak naprawdę była tylko córką psychologa, który kazał jej to robić. Nienawidził siebie i tego, że dzięki niej zaczął się uśmiechać i przez nią wylał tyle łez. Jego brzuch zaburczał przez co walnął w niego pięścią. Tym razem poczuł okropny ból a zaraz po tym nie czuł nic, widząc tylko ciemność.
***
-Jego stan jest zły. Przez kilka tygodni nic nie jadł przez co wymiotował krwią. Okaleczał się przez co stracił jej jeszcze więcej. A to że jego opiekunka go biła pogarsza sytuację. - Lekarz wyjaśnił Crisy i Victorii stan Nialla. Obie były bardzo poruszone sytuacjami, które go spotkały. Nie wiedziały, że pani Smith może być takim tyranem.
-Jest w śpiączce? - Starsza kobieta zapytała głaszcząc ramię blondyna.
-Nie. Po prostu śpi. Powinien obudzić się za kilka godzin, gdy jego organizm wypocznie i zareaguje na leki i krew. - Doktor Philip uspokoił kobietę.
-Mam do pana prośbę. - Pociągnęła go za ramię, odsuwając od łóżka Nialla i córki, która trzymała jego rękę bawiąc się jego palcami. -Wie pan o tym co działo się w Domu Dziecka i o tym jak zachowywał się w naszym domu. Czy mógłby pan wstawić się za tym aby wrócił do nas a moja córka była jego psychologiem?
-W zaistniałej sytuacji, mógłbym. - Odpowiedział po krótkim namyśle i przeanalizowaniu faktów.
-Dziękuję.
Brunetka zastanawiała się, dlaczego koszulka blondyna zapada się na jego tułowiu, więc bez ogródek podniosła jego koszulkę do góry i przeraziła się widokiem przed sobą. Brzuch blondyna był wklęsły i pokryty dużymi siniakami. Do oczu dziewczyny naleciały łzy i obiecała sobie, że gdy tylko wróci z nim do domu, zadba o jego ciało.
***
Victoria podniosła powieki czując jak ktoś głaszcze jej policzek. Zoriętowała się że jej głowa leży na szpitalnym łóżku. Jej twarz była delikatnie muskana miękkimi palcami blondyna podłączonego do aparatury.
-Jak się czujesz? - Zapytała prostując się na krześle.
Wzruszył ramionami a cała niechęć do dziewczyny minęła gdy tylko spojrzał w jej piękne oczy.
-Pamiętasz co się stało?
Pokiwał głową i posmutniał spoglądając na swoją rękę. Była owinięta bandażem, na którym gdzie niegdzie można było dostrzec czerwone kropki.
-Dlaczego to zrobiłeś? Napiszesz mi? - Zapytała podając mu swój telefon. Przejął go delikatnie i zastanowił się chwilę czy aby na pewno ma napisać powód jego załamania.
"Nie odwiedziłaś mnie ani razu"
-Chciałam, ale pani Smith nam na to nie pozwalała. Mówiła, że bez nas jest ci owiele lepiej i, że zacząłeś mówić, ale jak widać okłamywała nas. Przepraszam jeśli przez to sprawiłam ci tyle bólu. Chciałam do ciebie przyjść. Bardzo.
"Wierzę ci"
-Cieszę się. - Uśmiechnęła się i objęła go ramionami. Wtulił się w nią mocno próbując nadrobić tygodnie bez jej dotyku.
-Najprawdopodobniej pani Smith pójdzie siedzieć a dzieci zostaną oddane do rodzin zastępczych. W sumie to lepiej, bo przynajmniej będą miały lepszą opiekę.
Spojrzał na nią gwałtownie, przerażony myślą, że może jej więcej nie zobaczyć. Złapał jej dłoń i popatrzył na nią tęsknym wzrokiem.
-Nie! - Zaprzeczyła kręcąc głową -Ty najprawdopodobniej zostaniesz u nas a ja będę twoim psychologiem.
Uśmiechnął się na jej słowa i odetchnął z ulgą.
-Chyba - Mruknęła pod nosem.
***
-Anne Smith w świetle przedstawionych dowodów zostaje skazana na dwadzieścia lat pozbawienia wolności, a pracownicy Trzeciego Domu Dziecka w Londynie zostają skazani na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Podopieczni placówki zostaną niezwłocznie przekazani do rodzina zastępczych i pod opiekę psychologów. Zamykam rozprawę.
Wszyscy zgromadzeni na sali sądowej wstali, a gdy sędzia opuścił pomieszczenie rozległy się okrzyki radości ze strony dzieci i nastolatków. Każdy cieszył się, że nareszcie uwolnił się od wiedzmy Smith i trafi do własnego domu, gdzie odnajdzie ciepło rodzinne, którego nigdy nie zaznał.
-Gratulacje! - Brunetka przytuliła do siebie blondyna, który z szerokim uśmiechem krążył wśród tłumu trzymając mocno jej rękę. Był najszczęśliwszy ze wszystkich zgromadzonych, ponieważ wreszcie będzie mógł wrócić do swojego ulubionego pokoju i do swojej ukochanej. Mimo, że ona o tym nie wie.
-Małe, wredne bachory. - Anne przeklinała pod nosem widząc szczęście dzieci, które wpędziły ją do więzienia.
~*~
Krótki, ale dłuższy od poprzedniego.
Nie zabijajcie za takie wypociny.
Tylko tyle udało mi się napisać.
Do następnego.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Chapter 11

Niall zaczął kręcić głową i cofał się kilkukrotnie ciągnąc mnie za sobą. Jego oczy się zaszkliły a po chwili zaczął płakać.
-Nie płacz Niall. - Próbowałam go pocieszyć przytulając się do niego.
-Niall spakuj swoje rzeczy. - Smith rozkazała przenosząc ciężar na prawą nogę.
-Pani nie widzi że tutaj jest szczęśliwszy? Jego stan się poprawił.
-Naprawdę? A zaczął mówić?
-On.. Uh.. On..
-Jeżeli coś powie, może zostać. Jeśli nie, jedzie ze mną.
-Niall. Powiedz coś. Cokolwiek. Proszę.
Otworzył usta i poruszył nimi, ale ostatecznie je zamknął. Pokręcił głową i pobiegł na górę rozpłakując się.
*No one's POV*
-Zjedz to! - Pani Smith krzyknęła wymachując rękami. Chłopak złapał talerz ale zamiast położyć go na stoliku rzucił nim w przeciwległą ścianę. Podrobiona, tania porcelana roztrzaskała się na małe kawałeczki. Starsza pani warknęła i podeszła do blondyna wymierzając mu siarczysty policzek. Złożyła dłoń w pięść i uderzyła go w brzuch przez co upadł na ziemię. Ponowiła cios kilkukrotnie boleśnie okładając jego ciało.
-Nie rób tego nigdy więcej! - Kobieta warknęła wychodząc z jego pokoju.
Przycisnął kolana do klatki piersiowej, ale wrócił do poprzedniej pozycji czując okropny ból całego ciała. Z jego oczu wyleciały łzy.
Pogrążył się w śnie zasypiając na podłodze i marząc o Victorii obejmującej jego ciało.
***
-Zjedz to!
Kolejny raz próbowała zmusić chłopaka do jedzenia. Nie miał nic w ustach od czasu przyjazdu do Domu Dziecka. Jego żołądek domagał się posiłku, ale świadomie po wstrzymywał swoje ciało i umysł przed chęcią do żywienia.
Jego nadgarstki miały o wiele więcej szram. Całe ciało pokryte było siniakami stworzonymi przez jego 'opiekunkę', która karała go za jego nieposłuszeństwo. Z całego serca pragnął, aby Victoria była przy nim.
~*~
Przepraszam za błędy.
Krótki, wiem, przepraszam. Jest taki... Agh!
W następnym chyba was zadowolę. Tak myślę.
Jestem um.. Trochę zawiedziona. Wcześniej było do 10 komentarzy a teraz tylko 3. Więc proszę...
Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz.
Dziękuję.
Do następnego.

niedziela, 25 maja 2014

Chapter 10

-Hej Niall. Czemu siedzisz tu sam? - Zapytałam siadając naprzeciwko blondyna przy wysepce kuchennej. Przygryzł wargę i spojrzał na mnie smutno. Studiował moją twarz a następnie podał mi swój tablet. Zabrałam go z jego dłoni i spojrzałam na ekran. Był na nim włączony film, który ukazywał mojego ojca i Sophie w jego gabinecie. Otworzyłam usta ze zdziwienia i odrzuciłam tablet aby na to nie patrzeć.
Czy Sophie to jego kochanka?
Po to ją tu sprowadził?
Udaje, że ją leczy a tak naprawdę się pieprzą?
Zdradził mamę.
-Dzień dobry kochani. - Rodzicielka weszła do kuchni uśmiechając się do nas. Odłożyła swoją torebkę na blat i odwróciła się do nas.
-Mamo. - Jęknęłam i wskazałam jej tablet. Zmarszczyła brwi ale podniosła urządzenie i uważnie na nie spojrzała. Notebook wypadł jej z ręki a ona sama zachwiała się i złapała blatu.
-Mamo? - Podtrzymałam jej ramię i pomogłam usiąść na krześle.
-Skąd to macie? - Zapytała biorąc głęboki oddech.
-Niall mi pokazał. Niall skąd o tym wiedziałeś? - Podałam mu tablet, który na szczęście nie odniósł poważnych uszkodzeń.
"Wczoraj chciałem go o coś zapytać i gdy otworzyłem drzwi jego gabinetu zobaczyłem ich. Pomyślałem, że tak należy, więc to nagrałem. Jako dowód, żeby wam powiedzieć. Dobrze zrobiłem?"
-Bardzo dobrze, Niall. - Pochwaliłam go na co lekko się uśmiechnął.
-Tak. Dzięki tobie wiem, że mój mąż to zakłamana świnia. - Mama wybuchnęła płaczem a ja szybko ją przytuliłam. Niall położył dłoń na jej ramieniu oznajmując, że pomoże nam w tej chwili.
-Co masz zamiar zrobić? - Zapytałam podając jej butelkę wody z mojego plecaka.
-Szarżę. A następnie rozwód.
***
-Jesteś dupkiem! Ufałam ci przez 20 lat a ty zostawiłeś to wszystko dla dziewczyny, którą można uznać za twoją córkę! Nie sądziłam, że jesteś zdolny do zdradzenia mnie z piętnastolatką! A ty? Jak mogłaś robić takie rzeczy z trzy razy starszym mężczyzną?! - Mama krzyczała na ojca i blondynkę, którzy siedzieli na fotelach ze spuszczonymi głowami.
-Cristy, uspokój się. - Mężczyzna próbował załagodzić sytuację swoim psychologicznym instynktem.
-Żadne uspokój! Masz godzinę na zabranie swoich rzeczy. Nie obchodzi mnie to gdzie się podziejesz. Nie chcę cię więcej widzieć! - Wskazała ręką drzwi salonu.
-Ale..
-Godzina! - Wrzasnęła.
Ojciec i Sophie wbiegli po schodach na górę. Mama rozpłakała się ponownie i opadła na kanapę obok mnie i Nialla.
-Nie płacz mamo. Tak będzie lepiej. - Pogłaskałam jej ramię chcąc dodać jej otuchy.
-Wiem, kochanie. Ale bardzo go kochałam. - Pociągnęła nosem wycierając łzy.
-Rozumiem. Chcesz o tym ze mną porozmawiać? - Zaproponowałam.
-Później pani psycholog. - Zaśmiała się. Uśmiechnęłam się i objęłam ją ramieniem.
***
-Dzień dobry pani Black. - Pani Smith uśmiechnęła się do mojej matki wchodząc do naszego domu.
-Dzień dobry. Co pani tu robi? - Zapytała zamykając za nią drzwi.
-Pan Robin dzwonił do mnie z powiadomieniem, iż rezygnuje z opieki psychologicznej nad Niall'em. - Skinęła głową na mężczyznę z walizką.
-Co? Dlaczego? - Zapytałam czując jak blondyn obejmuje mnie mocniej ramionami w tali.
-Wyprowadzam się, kochanie. Nie będę dłużej psychologiem. - Wzruszył nonszalancko ramionami.
-Ale... On musi się leczyć. - Zaprotestowałam przylegając plecami do torsu chłopaka.
-Ale nie ma psychologa. - Smith oznajmiła zwycięsko.
-Ale... Ale... Ja mogę go leczyć! - Zaproponowałam.
-Ty? Masz siedemnaście lat. - Cicho prychnęła unosząc brew.
-Ale mam wiedzę mojego ojca i Niall czuje się przy mnie dobrze. - Syknęłam nie dając za wygraną.
-Nie kochana. Niall wraca do domu dziecka.
~*~
Uh. Próbuję. 
Próbuję pisać dłuższe rozdziały, ale jakkolwiek chcę je ulepszyć nie umiem.
Narazie to jeszcze nie jest moje zaplanowane ka boom o ile można będzie to tak nazwać.
Brawa dla Anonimka za miarowe odgadnięcie Sophie.
Red jak zwykle wyjeżdża z tekstami. Wilkołak. Haha o Boże. Gdy to przeczytałam o mało co ponownie się nie udławiłam ale tym razem sałatą.
Rozdziały dodaję mniej więcej co tydzień i czasami spóźniam się bo nie wychodzą mi takie jak tego chcę.
Pytania do bohaterów?
Do następnego.

niedziela, 18 maja 2014

Chapter 9

-Kochani! Mamy gościa!- Tata zawołał wchodząc do salonu. Za nim pojawiła się niska blondynka w różowych ciuchach.
-Kto to?- Zapytałam stukając końcówką długopisu w zeszyt.
-To jest Sophie. Jest moją pacjentką. Mamy jeszcze jeden pokój, więc zamieszka z nami na okres terapii.
-Ale zawsze miałeś tylko jednego pacjenta.
-Tak, ale teraz ty zajmujesz się Niall'em, więc ja mogę pracować z Sophie.
-Nie zajmuję się Niall'em. Ty jesteś jego psychologiem.
-Daj spokój Tori. Poznajcie się.
-Hej. Jestem Sophie.- Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko a jej pożądliwy wzrok spoczął na Niallu. Poczułam jak chłopak splata nasze palce, więc ścisnęłam jego dłoń.
-Victoria. To Niall.
-Śliczny.- Blondynka pisnęła puszczając oczko do chłopaka.
-Tato możemy na słówko?- Wstałam i wyszłam na korytarz z Niall'em i ojcem.
-Jaki ona ma problem?
-Jeszcze nie wiem. Muszę z nią najpierw porozmawiać.
***
-Mamo! Dlaczego mój pokój jest zamknięty?- Krzyknęłam ponownie próbując popchnąć drewno, ale nie udało mi się.
-Niall się tam zamknął!- Odkrzyknęła z łazienki.
-Czemu?
-Nie wiem.
-Niall? Otwórz drzwi. To ja Victoria.
Po sekundzie drzwi otworzyły się a ja zostałam wciągnięta do pokoju i zgnieciona przez ramiona chłopaka.
-Co jest Niall? Nie było mnie tylko kilka godzin.
Pociągnął mnie na łóżko i wziął swój tablet.
"Sophie mnie męczyła"
-Czym?- Zmarszczyłam brwi odkładając plecak na podłogę.
"Mówiła różne rzeczy o nas"
-Jak?
"Wszystko. I też że na mnie nie zasługujesz i wtedy wyszedłem."
-Naprawdę?
"Tak"
-Nie spodziewałam się te..
-Cześć Victoria! Co u ciebie?- Sophie wtargnęła do pokoju krzycząc głośno. Niall przytulił się do mnie zamykając oczy.
-Cześć Sophie. Dobrze. A u ciebie?
-Też. Jejku on jest taki słodki! Chciałam z nim porozmawiać ale nie odzywał się i zamknął w twoim pokoju.
-On nie mówi.
-Oh. To trochę wyjaśnia.
-Tak. Mogłabyś wyjść? Chcę odrobić zadania domowe.
-Jasne. Wziąć go ze sobą?- Wskazała na blondyna a jej oczy zalśniły.
-Nie. Lubi przebywać w moim towarzystwie. A ja w jego.
-Dobrze. To narazie!- Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Westchnęłam i położyłam głowę na poduszce.
"Jest dziwna"
-Tak. Muszę porozmawiać o niej z ojcem.
"Zauważyłaś u niej jakieś problemy?"
-Żadnych. Jest optymistyczna i moim zdaniem nie ma żadnej choroby. Muszę iść do taty. Albo nie. Nie chce mi się. Tato!- Krzyknęłam na cały głos aby usłyszał. Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł ojciec.
-Słucham?
-Jaki Sophie ma problem?
-Jeszcze nie wiem.
-Rozmawiałeś z nią?
-Tak ale jeszcze nic nie stwierdziłem.
-Na pewno uważasz, że na coś choruje?
-Tak. Jeśliby nie chorowała to nie zajmowałbym się nią.
-I tak nie powinieneś leczyć jej tylko Nialla.
-Niall narazie ma stabilny stan.
-Więc dlaczego nadal miewa koszmary i nadal nie mówi? Powinien czuć się lepiej. Sam tak mówiłeś.
-Jego koszmary wywołane są wspomnieniami a to że nie mówi opóźnia proces terapii.
-To nie jest wytłumaczenie.
-Daj już spokój.
***
-Niall! Obudz się!- Próbowałam obudzić chłopaka potrząsając jego ramieniem. Pisnął głośno i usiadł gwałtownie obrzucając pokój spojrzeniem. Po ostatniej pobudce wiedziałam, że muszę włączyć światło. Rozpłakał się na dobre i mocno do mnie przytulił.
-Nie on się w końcu zamknie!- Sophie krzyknęła wchodząc do pokoju.-Płacze jak bachor i drze się jakby obdzierali go ze skóry! Jak tak można!
Niall drgnął niespokojnie i zacieśnił swój uścisk.
-Zamknij się i wyjdź.- Rozkazałam głaszcząc go po włosach.
-Nie mów mi co mam robić!- Tupnęła nogą wyprowadzając mnie z równowagi.
-Wynoś się stąd!- Krzyknęłam wskazując palcem drzwi. Sapnęła i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami a przy okazji zgasiła światło.
-Już dobrze Niall. Jesteśmy sami. Idziemy spać?- Pokiwał głową i położył się kładąc mnie na sobie.
-Dobranoc.- Szepnęłam gładząc jego brzuch przez materiał koszulki. Słyszałam szmery a po chwili Niall podał mi swój tablet.
"Nie zostawisz mnie?"
-Nie Niall. Obiecuję.
"Kocham Cię"
-Ja ciebie też.- Mocniej się do niego przytuliłam.
~*~
Przepraszam, że jest taki krótki i beznadziejny.
Wiem, że was zawiodłam.
Haha Sophie jest suką.
To zdanie miało podtekst czy dwa znaczenia, a teraz domyślajcie się o co chodzi.
Tata Victorii to dupek. Też domyślajcie się o co chodzi.
Może w następnym rozdziale. Albo jeszcze w następnym... Coś się zdarzy. 
"Ka boom no" ~ Rico "Pingwiny z Madagaskaru"
Tak więc. Dziękuję wam za 10 komentarzy pod 8 rozdziałem i ponad 2100 wyświetleń.
Kocham was!
To chyba na tyle.
Do następnego.

sobota, 10 maja 2014

Chapter 8

-Victoria, tata chce z tobą porozmawiać.
Mama weszła do pokoju z miską w której rozrabiała ciasto na babeczki.
-Ale ja nie chcę.
-On chce porozmawiać o Niallu. To ważne.
-Dobra.
Odłożyłam laptop na łóżko i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do gabinetu ojca i weszłam tam bez pukania.
-Co z Niallem?- Zapytałam bez ogródek.
-Zrobiłem mu testy. Takie jak w szkole. Gdy był w domu dziecka nie uczyli go bo się nie odzywał i teraz ma to skutki.
-Jakie?
-Ma dużo problemów a najbardziej z matematyką. Nie zrobił z tego ani jednego zadania. Dlatego chciałbym żebyś go uczyła. Masz dość dobre oceny z matematyki i rozumiecie się wzajemnie. Jeśli nie chcesz to poszukam dla niego na...
-Będę go uczyć.
Wyszłam z pomieszczenia i szybko poszłam do pokoju Nialla.
-Niall. Mój tata mówił, że miałeś dziś testy. Poszło ci średnio, wiesz?
"Jestem głupi"
-Nie jesteś głupi! Po prostu zapomniałeś trochę przez te siedem lat bez szkoły. Chcę uczyć cię matematyki.
"I tak jestem za głupi"
-Nie Niall. Nie jesteś. Rusz się!
***
-Twierdzenie Pitagorasa pomoże nam z mnożeniem i dodawaniem a pierwiastki pominiemy. Czyli tak. A kwadrat plus b kwadrat równa się c kwadrat. Weźmy cztery i pięć. Gdzie podstawisz te liczby?
"A to 4, b to 5?"
-Tak. Czyli cztery do kwadratu plus pięć do kwadratu równa się c kwadrat. Pisz.
Zapisał cyferki na kartce i znów na mnie spojrzał.
-Teraz mnożymy. 4 razy 4?
Zaczął bazgrać po kartce ale w końcu wkurzył się i wszystko zamazał.
-Hej hej. Spokojnie. Pamiętasz jak liczyliśmy?
Złapałam jego dłoń i wyprostowałam jego kciuk.
-4 plus 4?
"8"
-8 plus 4?
"12?"
-Mhym. 12 plus 4?
"16?"
-Tak! 4 razy 4 to 16! Teraz zrób piątkę.
Westchnął głęboko i zrobił kreskę na kartce.
-Nie masz motywacji co?
Pokręcił przecząco głową i przygryzł końcówkę długopisu.
-Dobra. Co mam zrobić jeśli dobrze to rozwiążesz?
"Buzi"
-Dobra. Jeśli wynik będzie dobry dostaniesz buzi.
Powoli liczył na palcach marszcząc czoło.
"25?"
-Tak! Brawo!
Cmoknęłam go w usta a on uśmiechnął się łapiąc długopis.
-Teraz trzeba dodać.
"Jeśli zrobię sam to dasz mi długie buzi?"
-Tak. Dam ci długie buzi.
Powoli dodał liczby do siebie i zapisał wynik.
-Dobrze! Widzisz? Jeśli chcesz to potrafisz!
Krzyknęłam całując go w usta.
-Wasza nauka jest naprawdę pomocna.- Usłyszałam obok głos ojca.
-Uczymy się dopiero pół godziny. Gdybyś ty nie liczył nic przez siedem lat też zapomniałbyś tabliczkę mnożenia.
-Racja. Nic nie mówiłem.
Wyszedł z salonu ze śmiechem a ja przewróciłam oczami.
-Następne?- Zapytałam blondyna na co się skrzywił.-Ostatnie i idziemy na spacer?
Pokiwał ochoczo głową i przygryzł wargę czekając aż podam mu liczby.
-Okej. 6 i 8.
Zapisał wszystko na kartce i zaczął liczyć na palcach po kolei wykonując mnożenie i dodawanie.
"C kwadrat równa się 100?"
-Tak!
Uśmiechnął się i przytulił mnie mocno całując mój policzek.
-Kochasz mnie?- Zapytałam gdy lekko się ode mnie odsunął. Pokiwał głową i na potwierdzenie cmoknął mnie w usta.
-Ja ciebie też.
Przytuliłam się do jego torsu gdy gładził moje plecy.
~*~

Przepraszam, że jest taki krótki. Naprawdę starałam się z tym rozdziałem, ale mi nie wyszedł. Musiałam przez to jakoś przebrnąć, żeby akcja nie rozwinęła się za szybko. Postaram się, aby następny był lepszy, choć nie wiem ile mi to zajmie. Szykujcie się bo niedługo ojciec Victorii popsuje spokojne czasy Vialla / Nictorii i opanowaną psychikę Nialla.
Wow! Nie spodziewałam się takiego skoku komentarzy. Po prostu szok!
Red no jasne, że nie przeszkadza mi taki język. To jest na porządku dziennym. Dwuznaczne komentarze są zabawne i zabić oczywiście w dobrym sensie, ale nic by się nie stało gdybym umarła. Hahahaha.

Kocham Was.
Do następnego.

niedziela, 4 maja 2014

Chapter 7

Obudziły mnie krzyki Nialla. Wstałam powoli i ruszyłam do jego pokoju. Ziewnęłam i położyłam się obok niego. Przytuliłam się do jego torsu, a on momentalnie się uspokoił i otulił mnie ramionami.
-Śpij.- Szepnęłam czując na sobie jego wzrok. Po chwili poczułam szturchanie w ramię a przed oczami zrobiło mi się biało. Otworzyłam je, ale szybko zamknęłam spowrotem przez oślepiający blask tabletu. Zamrugałam kilkakrotnie, aby przyzwyczaić się do światła.
"Robisz to z przymusu, racja?"
-Nie Niall.
"Powiedz mi prawdę!"
-Śpij Niall.
Westchnął i odłożył Notebook na szafkę. Podniósł mnie lekko i położył na drugiej stronie łóżka odwracając się do mnie plecami. Nie wzruszyło mną to za bardzo, więc wtuliłam się w poduszkę szybko zasypiając.
***
Obudziły mnie szmery i pociąganie nosem. Poczułam ręce oplatające mnie w tali i desperacko przyciągające do siebie. Mruknęłam niezadowolona i przewróciłam się na plecy. Usłyszałam ciche piśnięcie i zostałam gwałtownie zgnieciona przez czyjeś ciało. Czyjeś rozum jako Niall.
-Niall, zejdz ze mnie.- Zarządałam z chrypką po pobudce. Mruknął złośliwie i przytulił się mocno do mojej piersi splatając nasze nogi razem. Westchnęłam głęboko i ponownie zasnęłam.
***
-Nie budź ich!
-Ale Victoria musi iść do szkoły a Niall na terapię!
-Daj spokój. Po tym co wczoraj przeszli powinni spędzić trochę czasu razem. Nie widzisz, że Niall uśmiecha się przez sen?
-No dobrze. Przykryj ich.
-Bądźcie cicho!- Warknęłam przekręcając się na drugi bok.-Ał!- Krzyknęłam, gdy uderzyłam głową w szafkę nocną.
-I nici z niebudzenia.- Mama westchnęła oglądając moje czoło.-Nic ci nie będzie. Tylko czerwona kreska.
Poczułam jak ktoś łapie mój policzek i przekręca moją głowę w swoją stronę. Niall popatrzył przez chwilę na moje czoło i pocałował miejsce, w które się uderzyłam. Uśmiechnęłam się do niego lekko i ponownie położyłam zakrywając się kołdrą.
-Możecie iść. Przeżyję.- Mruknęłam zamykając oczy. Otworzyłam je gdy usłyszałam kliknięcie klamki i złapałam prawą rękę Nialla.
-Przepraszam.- Szepnęłam.
"Nadal mnie kochasz?"
-Tak Niall.
"Tak samo jak ja ciebie?"
-A jak ty mnie kochasz?
"Najbardziej na świecie"
-Nie mów tak. Na pewno kochasz inną osobę bardziej.
"Równo z tobą."
-Kogo?
"Moją mamę"
-Ooo to słodkie. Chodźmy dalej spać skoro mamy okazję się wyspać.
Uśmiechnął się i odłożył tablet na szafkę przytulając mnie do siebie.
***
-Kim jesteś?
-Jestem mamą Nialla.
-Nialla? Ale... Jak... Co..
-Jesteśmy w twoim śnie, kochanie.
-Aha. Postaci pojawiające się w zapamiętanych snach zawsze mają jakieś znaczenie w życiu lub wiadomość dla odbiorcy.
-Jesteś bardzo mądra i naprawdę piękna.
-Um.. Dziękuję.
-Już wiem dlaczego mój syn cię kocha.
-Dlaczego?
-Widzisz. On nigdy nie miał normalnej rodziny. Mój mąż często na nas krzyczał, a czasami nawet bił. Mały Niall nie widział w tym nic za bardzo przykrego bo jeśli został uderzony to Bobby go przepraszał i kupował nową zabawkę.
Rozumiesz, że wtedy okazywałam mu wiele miłości, prawda?
-Tak.
-Po naszej śmierci, gdy trafił do domu dziecka widziałam jego smutek. Nikt nie okazywał mu czułości ani współczucia. Miał tam jedynie misia do którego się przytulał. Widziałam wszystko co robił przez słowa mojego męża. Wtedy miał czas na myślenie ale nic dobrego z tego nie wyniknęło. Wymiotował po prawie każdym posiłku. Widziałam jaki był zmarnowany.
Gdy trafił do was miałam nadzieję, że to się skończy. Prawie się skończyło. Nie chcę wywołać u ciebie poczucia winy ale to było z twoich powodów. Wiesz, że mój syn cię kocha. Przez te kilka dni okazałaś mu wiele uczucia i on chce tego więcej. Chce być przez ciebie zauważalny, kochany i chce być dla ciebie ważny. Dlatego mam do ciebie ogromną prośbę. Spraw aby mój syn był szczęśliwy. Kochaj go. Nie musisz z całego serca ale choć małą jego cząstką.
-Dobrze.
-Dziękuję. I jeszcze jedno. Powstrzymaj go przed wymiotami.
-Kiedy?
-Teraz. Obudź się!
Gwałtownie usiadłam na łóżku i spojrzałam na Nialla, który powoli z niego wstawał.
-Gdzie idziesz?
Złapał się za krocze i podskoczył lekko robiąc dziwną minę. Chciał odejść ale złapałam jego nadgarstek ciągnąc go do mnie.
-Jeśli pójdziesz zwymiotować to wiedz, że zrobię to samo.
Spojrzał na mnie szerokimi oczami i położył się spowrotem. Przytulił mnie do siebie i zaczął gładzić moje włosy.
-Wiesz.. Miałam sen, który mi coś uświadomił.- Spojrzał na mnie z góry z pytającym wyrazem twarzy.-A mianowicie to, że... Też cię kocham.
~*~
Ten rozdział jest chyba najgorszy jaki ktokolwiek czytał. Strasznie mi się nie podoba, ale musiałam coś dodać do tego snu. Wybaczcie and don't kill me!
Postanowiłam olać pieprzone problemy i oddać się pisaniu.
Droga Red.
Gdy przeczytałam to:"Ale fajnie by było, gdyby taka scenka pojawiła się po tym jak Nialler zacznie mówić bo można by...dobra, nie ważne hahahaha" zakrztusiłam się własną śliną. Gdybyś to dokończyła byłabyś odpowiedzialna za moją śmierć haha.
I dziękuję za twoją radę, ale mam uwagę. Mój blog nie jest "piękną rzeczą". To tylko moje bazgroły haha.
Proszę każdego kto przeczytał o skomentowanie. Chcę wiedzieć ile was jest.
Dziękuję.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chapter 6

-Tatoo! Proszę cię! Jest przecież piątek!
-Powiedziałem nie. Musimy porozmawiać z Niall'em. Codziennie ma koszmary.
-Sam możesz to zrobić! Ty jesteś jego psychologiem, nie ja!
-Victoria- Harry wtrącił się, ale szybko go uciszyłam.
-Nie Harry! Chcę iść na tą imprezę i już! Nie muszę siedzieć cały czas w domu, bo to ty leczysz Nialla, nie ja! Idziemy!
Złapałam nadgarstek Harry'ego i wyciągnęłam go za sobą do drzwi.
-Victoria...
-Cicho Harry! Idziemy i już!
-Ale nie o to chodzi. Niall.
-Co z nim?!- Warknęłam odwracając się gwałtownie w stronę chłopaka. Skinął głową w stronę schodów. Przekręcając głowę zobaczyłam na nich Nialla. Jego usta były rozchylone a oczy wypełnione łzami.
-Niall nie rób scen.- Mruknęłam wypychając Harry'ego za próg i wyszłam za nim trzaskając drzwiami.
*Niall's POV*
Stałem na schodach gapiąc się na drzwi.
" Nie muszę siedzieć cały czas w domu, bo to ty leczysz Nialla, nie ja!"
" Niall nie rób scen."
"Nie rób scen."
"Nie rób scen."
"Nie. Rób. Scen."

-Niall. Kochanie dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady. Niall!- Cristyn krzyknęła, gdy wskakiwałem po schodach na piętro.
Wbiegłem do pokoju zamykając drzwi na klucz. Moje nogi nie świadomie pokierowały mnie do łazienki. Przykucnąłem przy muszli i wsadziłem dwa palce do gardła.
Naleśniki, kakao, ciastka, orzeszki.
Wszystko wylądowało w toalecie.
Ona cię nie chce.
Woli jego postawę.
On ma mięśnie, a nie wiotkie udka.
On ma płaski brzuch a ty wielki tłuszcz.
***
-Co robisz?
-Nie bój się. Tylko przywiązuję cię do krzesełka.
-Po co?
-Żebyś mógł patrzeć co robię i mi w tym nie przeszkadzać.
-A w czym?
-Zaraz zobaczysz.

-Mamusiu?
-Niall.
-Co się dzieje?
-Nic mały.
-Po co ci strzykawka?
-Widzisz. W niej jest adrenalina. To taki hormon. Wstrzyknę go mamusi a ona zaśnie. Na zawsze.
-Na zawsze?
-Na zawsze.

-Po co ci nóż?
-Chcę pokazać ci serce twojej mamusi.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Nosiła cię pod nim przez dziewięć miesięcy. Kochała cię nim całym.
-Kochała?
-Tak.
-Już nie kocha?
-Nie może.
-Dlaczego?
-Nie czuje.

-Co to?
-Wątroba mamusi.
-Tato niedobrze mi.
-Za dużo zjadłeś. Powinieneś przejść na dietę.

-Tato... Czemu to robisz?
-Nie wiem. Zabiłem osobę, którą najbardziej kochałem, Niall. To był błąd.
-Ale... Co z tym zrobisz?
-Ten nóż. Zabił serce twojej matki, zabije też moje. 
Żegnaj.

***
Usiadłem gwałtownie i chciałem otrzeć łzy, ale moje ruchy powstrzymywały dwa paski podtrzymujące moje nadgarstki.
Szarpnąłem za nie mocno i wydałem z siebie warknięcie, gdy nie ustąpiły.
-Niall.
Moja głowa wystrzeliła w lewą stronę dostrzegając tam całą rodzinę Black.
Robin przyglądał mi się uważnie a po chwili zaczął odpinać moje nadgarstki.
Cristy głaskała moje ramię w ciepłym matczynym geście.
Victoria siedziała skulona na krzesełku i nawet na mnie nie spojrzała.
Zabolało.
-Jak się czujesz?- Zapytał Robin podając mi szklankę wody ze stolika. Pokiwałem głową, co słusznie uznał za pozytywną odpowiedź.
-Kochanie dlaczego znowu wymiotowałeś?- Cristy zapytała miękko. Wzruszyłem ramionami i spuściłem wzrok czując zażenowanie.
Stwarzam same problemy.
-Niall.- Słaby głos Victorii rozniósł się po pomieszczeniu. Odwróciłem głowę w prawo okazując niechęć. Usłyszałem jej westchnięcie towarzyszące cichemu "poczekam na korytarzu" i szuranie krzesła. Spojrzałem na nią gdy otwierała drzwi i nie świadomie wyciągnąłem rękę w jej stronę.
-Tori.- Cristyn odwróciła się w jej stronę.
-Co?- Odburknęła pociągając nosem.
Płakała.
Przeze mnie
-On nie chce żebyś szła.
Zamknęła drzwi i otarła policzki po czym wróciła na swoje miejsce.
-Mogę z nim porozmawiać?
Robin i Cristy przytaknęli po czym wyszli z pokoju.
-Przepraszam cię Niall. To co zrobiłeś to jedynie moja wina. Byłam dla ciebie nie miła i... Po prostu przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło. To co robisz boli nie tylko ciebie ale i nas. Chcemy żebyś czuł się dobrze i abyś wyzdrowiał. Mój ojciec pomorze ci z tym wszystkim ale nie możesz robić takich rzeczy bo za każdym razem możesz wylądować w szpitalu tak jak teraz, a nikt z nas tego nie chce. Ale... Powiedz mi. Dlaczego to zrobiłeś? To było zaraz po moim wyjściu. Dlaczego?
Spuściłem głowę, ale po chwili rozejrzałem się w poszukiwaniu mojego tabletu.
Jesteś w szpitalu idioto!
-Trzymaj.
Victoria podała mi swój telefon z włączoną czystą notatką.
"Bo wolisz tego chłopaka."
-Harry'ego? No co ty! Byłam po prostu wkurzona, bo tata nie chciał puścić mnie na imprezę.
"Ale uważasz, że on jest ładniejszy. I szczuplejszy."
-Nie uważam tak! Skąd ty bierzesz takie pomysły? To że tobie się podoba nie oznacza że mi.- Dodała cicho robiąc głupią minę.
Zaśmiałem się, a ona razem ze mną.
"Nie zostawisz mnie?"
-Nie.
"Obiecujesz?"
-Obiecuję.- Uśmiechnęła się i wtuliła w mój tors.
***
Położyłem się na moim łóżku i kontynuowałem granie w Pou. Mój pupilek jest śliczną, kopią Victorii.
-Um... Niall?- Brunetka weszła do mojego pokoju, zamykając cicho drzwi.-Bo... Harry... No... Uh! Harryzaprosiłmnienarandkęimyślężetennasznibyzwiązekpowiniensięskończyć.- Powiedziała szybko a ja odrzuciłem głowę do tyłu w geście nie zrozumienia.
-Harry zaprosił mnie na randkę. On mi się podoba i... No wiesz... To coś między nami... Nie wiem jak to nazwać... Bez różnicy! To powinno się skończyć... No wiesz... To, że się ca-całujemy... My... Nie powinniśmy. Ale pamiętaj, że zawsze z tobą jestem.
Spojrzałem na nią szerokimi oczami.
Jaka randka?
Zostawi mnie?
Tak po prostu?
Zostawi?
Wstałem gwałtownie i wbiegłem do łazienki. Ukucnąłem przy toalecie otwierając klapę. Włożyłem palce do ust i chciałem popchnąć je do gardła, ale powstrzymał mnie jej głos.
-Niall, proszę, tylko nie wymiotuj! Błagam!
To ją zasmuca.
Wyjąłem palce z ust i wstałem zamykając sedes. Podszedłem do lustra i podniosłem koszulkę stając bokiem do ściany. Poruszyłem bezgłośnie ustami ze słowem "grubas" i wyszedłem z pomieszczenia.
-Niall.
Victoria chciała mnie przytulić, ale odepchnąłem ją lekko i wróciłem na łóżko.
*Victoria's POV*
-Więc... Dziękuję za miło spędzony czas.
-To ja dziękuję.
-Tak. Było... Zabawnie.
-Racja. A najlepsze było to, gdy chciałaś zrobić kaczkę na wodzie, a rzuciłaś kamieniem w tamtego faceta.
-Tak. Miał fajną minę.
-Taa.
-Okej. Więc do jutra.
-Pa Tori.
Weszłam do domu z uśmiechem i zanim zdążyłam zdjąć buty zostałam zaciągnięta do salonu.
-Whou, whou! Co jest?
-Patrz!- Ojciec wrzasnął wskazując na kanapę. Spał na niej Niall, zwinięty w kłębek a jego prawa ręka wystawała poza mebel. Mama przemywała ją wacikiem a ja dopiero po chwili zobaczyłam co się na niej znajduje.
-Boże.- Zakryłam usta dłonią i chciałam do niego podejść ale zatrzymał mnie ojciec.
-Boże?! Tylko tyle?! To przez ciebie to zrobił! Powiedział mi, że zostawiłaś go dla tego lovelasa! Jest załamany! Powinienem od razu zakazać ci bliższego stosunku z moimi pacjentami, bo...
-Robin nie krzycz, bo go obu...- Nie dokończyła blondyn powoli otworzył oczy i rozejrzał się dookoła. Gdy jego oczy spotkały moje od razu posmutniał i schował twarz w poduszce.
-Widzisz?! Miał poczuć się tu lepiej a nie gorzej! Złamałaś jego psychikę! Jego wy...
-Robin! Uspokój się do cholery!
-Nie! Zepsuła całą moją dotychczasową pracę! Jak tylko skończysz ostatnią klasę idziesz na studia psychologiczne! Nawet nie myśl, że będziesz grać w koszykówkę! Przez ten głupi sport myślisz, że możesz robić co ci się żywnie podoba! Niedługo zaczniesz się puszczać! Nie pozwolę, aby moja córka była rozpuszczoną pannicą!
-Przestań.- Szepnęłam opadając na fotel stojący za mną. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać.
-Nie! Widocznie dawałem ci za dużo wolności! Twoja dyscyplina pozostawia wiele do ż...
-Robin! Koniec! Nie widzisz, że ją ranisz?! Już kolejny raz przez ciebie płacze!
Poczułam parę ramion oplatającą mnie w tali. Spojrzałam w dół i ujrzałam niebieskie oczy Nialla. Podniósł mnie do góry po czym usiadł na fotelu sadzając mnie na swoich kolanach. Gdy zobaczyłam jego rękę z bliska rozpłakałam się bardziej wtulając twarz w jego szyję. Przycisnął mnie do siebie mocniej i zaczął pocierać moje plecy.
-Victoria.- Usłyszałam nad sobą głos ojca. Pokręciłam głową i jeszcze bardziej przylgnęłam do blondyna.-Córciu przepraszam cię. Wiesz, że nie chciałem cię urazić.
-Chciałeś.- Mruknęłam i pociągnęłam nosem.
-Nie! Przecież nigdy nie zrobiłbym ci przykrości naumyślnie.
-Robisz to za każdym razem, gdy na mnie krzyczysz. Wiem, że to przeze mnie Niall to zrobił i czuję się z tym okropnie. Proszę, wybacz mi Niall.- Szepnęłam do jego  ucha. Wzdrygnął się lekko, a jego ramiona spięły się gdy pocierał moje plecy. Po chwili pocałował moje włosy i wiedziałam, że już się nie gniewa.
Mam taką nadzieję.
~*~
Przepraszam, że jest krótki, nudny i długo go nie było.
Mam teraz kilka problemów, ale to nie miejsce na to.
Co do pytania Red, to... Nigdy o tym nie myślałam haha. 
I tak. Jeśli macie to podajcie swoje TT. Chcę was zaobserwować. 
Jeśli macie pytania dotyczące FF, to możecie pisać do mnie na: @ajlovguma
Do następnego.

piątek, 18 kwietnia 2014

Chapter 5

Plan ojca zadziałał. Niall był szczęśliwszy. Pierwszy raz uśmiechnął się szeroko, pokazując idealne zęby. Mimo, że uważałam to za nieodpowiednie, to teraz wydaje się dobre. Zaprzecza to psychologi, ale... No.. Pomaga. I jest całkiem... Fajne? Nie wiem!
Odsunęłam się od Nialla, gdy dotarł do mnie chichot. Rodzice stali w pokoju uśmiechając się szeroko. Mama trzymała w rękach telefon i już wiedziałam co zrobiła.
-Mamo powiedz, że nie.- Zajęczałam opuszczając ramiona.
-Taak.- Zapiszczała podchodząc do łóżka.-Patrzcie jakie słodkie!- Wyciągnęła do nas telefon, na którego ekranie widniało zdjęcie mnie i Nialla całujących się.-Wydrukuję je i oprawię w ramkę!
-Tato nie uważasz, że mama potrzebuje terapii?- Mruknęłam sarkastycznie.
-Nie. Ma rację. Jesteście uroczy.
-Ugh! Dobra sio z mojego pokoju! Muszę przepisać zeszyty.
Rodzice posłusznie wyszli a Niall przyniósł na łóżko mój plecak i zeszyty Harry'ego.
-Ja chcę chemię. Ty weź fizykę.- Zaśmiałam się i wyciągnęłam dwa zeszyty z plecaka. Podałam fizykę i jeden długopis Niall'owi. Położyłam otwarty zeszyt Harry'ego na kolanach, na nim mój i zaczęłam przepisywać. Pismo Harry'ego jest ładne i łatwe do odczytania, dzięki czemu nie muszę się domyślać co gdzie pisze.
Temat: Tworzenie nazw soli.
Łatwizna.
Przepisałam wszystkie skróty, pełne nazwy, definicje i odłożyłam zeszyty.
-Dużo ci zostało?- Zapytałam patrząc na pismo Nialla.
Ładne.
Pokręcił głową i postawił ostatnią kropkę, odkładając zeszyty na moje.
-Dziękuję, że mi pomogłeś.- Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i wyjął z zeszytu czystą kartkę pisząc coś na niej. No tak, nie ma Notebooka.
"Czym jesteśmy?"
-Ale.. W jakim sensie?
"Jesteśmy parą?"
-Parą? A... Uh... Um... Chcesz tego?
Pokiwał głową i złapał moją rękę patrząc na mnie z nadzieją.
-No.. Dobrze. Możemy s-spróbować.
Uśmiechnął się szeroko i mocno mnie przytulił. Po chwili niepewnie spojrzał na moje usta a później w oczy, pytając o zgodę.
-Możesz.- Zaśmiałam się a Niall ponownie mnie pocałował.
Teraz mam wyrzuty sumienia.
A co jeśli on weźmie to za bardzo na poważnie?
Za niecały rok musi wyjechać, ale nie wiadomo, czy nadal tu będzie.
No właśnie.
A co jeśli mi się nie spodoba?
Jemu się nie spodoba?
Boże!
Czemu ja się na to zgodziłam?
*Następny dzień*
-Dzień dobry.- Przywitałam się z rodzicami siadając na swoim miejscu. Niall skinął głową i uśmiechnął się siadając obok mnie.
-Dzień dobry, kochani. Jak się spało? Znowu razem?- Mama zaczęła chichotać podczas nalewania herbaty do czterech kubków. Niall poruszył się niezręcznie. Raczej nie lubi takich tematów.
-Mamo, przestań.- Warknęłam kładąc naleśnik na swój talerz.
-Dobrze, dobrze.- Podniosła ręce w geście obronnym.
-Dzięki.
***
-Hej Toriii.- Usłyszałam za sobą piskliwy głos. Odwróciłam się od jakiejś dziewczyny, która tłumaczyła mi zadanie z matematyki i spojrzałam na rozmówcę.
-Idziesz na imprezę do Zayna?- Mandy zapytała przytulając się do ramienia Ricka, a on zjechał swoją dłonią na jej tyłek.-A no tak zapomniałam. On nie zaprasza większych od siebie.- Zachichotała.
-Wolę być wysoka, niż nie dorastać do ramienia męskiej dziwki na 20 centymetrowych obcasach.- Uniosłam brew.
-Nie odzywaj się tak do mnie. A poza tym, żaden chłopak nie zechciałby cię. Nie masz ani grama dupy.- Warknął Rick a następnie zaśmiał się.
-Przynajmniej nie mam bioder wielkich jak Kanał Sueski. Skoro już skończyliście to żegnam.- Uśmiechnęłam się kpiąco i machnęłam ręką, odwracając się spowrotem do dziewczyny. Usłyszałam jeszcze sapnięcia obojga i stukot obcasów Mandy.
-Suka.- Blondynka obok mruknęła śmiejąc się.
-Taa. Nie wiadomo, co do mnie ma.- Wzruszyłam ramionami i schowałam książki do plecaka.
-Zazdrości ci.
-Mi? Czego?- Uniosłam brew.
-Jesteś ładna, mądra i masz pieniądze, a ona utrzymuje się na Ricku i pieprzy się z innymi za jego plecami.
-Co do mnie to, niee. Ale co do Mandy, masz rację. Jest suką.
Równo z moim ostatnim zdaniem zadzwonił dzwonek. Podziękowałam dziewczynie i weszłam do klasy. Usiadłam w ostatniej ławce i wyciągnęłam telefon, czując jak wibruje.
-Mama-
Hej! Tu Niall :) Twoja Mama dała mi telefon, żebym mógł z Tobą pisać ;) Więc, co tam? Jaką masz lekcję? Tęsknię za Tobą :( Odpisz szybko xoxo
Ps. Jestem w Twoim pokoju. Mogę, prawda?
-Victoria-
Hej! O jejku! Ona ma obsesję! Nuuuudzę się! Matma... God! Ja za tobą też? x
Ps. Hmm... No nie wiem. Okej, ale wisisz mi za to emm.. Coś wymyślę! Bój się haha.
-Z kim piszesz?- Ktoś usiadł obok mnie.
-Oh. Cześć Harry. Um.. Z mamą. Napisała, że nie wzięłam wody na trening. Mam twoje zeszyty.
Zmieniłam temat i sięgnęłam po plecak wyjmując z niego dwa zeszyty i oddałam je chłopakowi.
-Dzięki.- Uśmiechnął się i schował je do torby.
-To ja dzi...
-Cisza! Zamykajcie wszystko! Kartkówka!
Nauczyciel krzyknął wchodząc do klasy i odrazu zaczął rozdawać kartki. Gdy dostałam swoją kartkę przyjrzałam się jej dokładnie i uznałam, że to umiem. Zapisałam wszystkie obliczenia i wyniki i oddałam kartkę.
-Mandy! Jedynka za ściąganie! Oddawaj kartkę!
-Ale ja nic nie zrobiłam!
-Na podłogę i 20 pąpek! Już!
-Nie ma mowy!
-30!
-Ale...
-50! W tej chwili!
Mandy wyszła z ławki i poszła na przód klasy. Położyła się plackiem na ziemi ale po chwili skrzyżowała kolana i uniosła się lekko na rękach odrazu upadając.
-Dalej!
Nauczyciel zebrał kartkówki i zaczął je sprawdzać pilnując Mandy a my mogliśmy rozmawiać. Harry o czymś do mnie opowiadał ale ja pisałam z Niall'em. Zmieniłam nazwę kontaktu z "Mama" na "Niall", dzięki czemu się nie myliłam.
-Niall-
No czy ja wiem, haha. Też nigdy jej nie lubiłem :/ Przeżyjesz to jakoś ;) Czemu "?"? Nie tęsknisz? :(
Hah, jasnee.
Ps. Jak tam moja bluza? ;)
xoxo
-Victoria-
Wiesz! To jest przerażające! Nie wątpię :/ Wątpię :) Przepraszam. Miał być wykrzyknik. Ciota ze mnie, haha.
Tak, tak!
Cieplutka i milutka, haha. Muszę częściej pożyczać Twoje ciuchy ;)
-Niall-
Oj tam! :) Uff.. To dobrze! Już zaczynałem się martwić.
Niee ;)
To dobrze x2 No oczywiście, że tak! :3
Jestem głodny!
xoxo
-Victoria-
Nie "oj tam"! Haha. Nie martw się :)
Ttaakk!
Cieszę się :)
To idź coś zjeść! x
-Niall-
Oj tam ;) Już mi lepiej :)
Nach :)
Nie chcę sam :/ Boję się :(
xoxo
-Victoria-
Jesteś głupi! Haha ;) To dobrze :)
Jup!
Czego się boisz?
-Niall-
Ty też! Haha! Żartowałem. Jesteś cudowna xo
Nach!
Nie wiem. Nie ma Cię :(
NIE DAŁAŚ BUZIAKA ;(
xoxo
-Victoria-
Ah dziękuję haha :)
Yeah!
Idź zjeść dla mnie. Będę wtedy szczęśliwa :)
Przepraszam!
xoxoxoxoxoxoxo
-Niall-
Nie ma za co ;)
Nach!
No... Dobrze! :)
Już lepiej :)
xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxo
-Victoria-
Ależ jest! Chyba... Haha.
Yeach!
Jej! Dowiem się czy byłeś! :)
Nie przesadziłeś? :) x
-Niall-
No dobrze! Chyba... Haha.
Nach!
Już jestem. Gdybyś widziała minę swojej mamy gdy mnie zobaczyła! Haha. Jakbym był duchem. Buu ;)
Nie, dlaczego?
xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxo
-Victoria-
Tak haha.
Jup!
No nie! Czemu tego nie nagrałeś?! 
Aaaa! To duch! Haha.
No nie wiem. Tak jakoś.
Co jesz? x
-Victoria, słuchasz mnie?
Harry pomachał mi ręką przed twarzą zwracając na siebie moją uwagę.
-Przepraszam. Co mówiłeś?
-Pytałem czy nie chcesz przejść się po szkole na spacer?
-Chętnie, ale mam trening do 18.
-Szkoda. Jak myślisz... Mogę przyjść i popatrzeć jak gracie?
-Jasne. Dziewczyny będą zadowolone.- Zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramię.
-Taa.
Odwrócił wzrok myśląc o czymś głęboko a ja powróciłam do telefonu.
-Niall-
Hah.
Dobra! Wygrałaś! Boję się! Haha.
Zapomniałem. Ups.
Haha bój się!
Kanapki z Nutellą :)
xoxoxoxoxoxoxoxoxoxo
-Victoria-
Yesssss! Haha :)
Pff...
O jejku! Ha!
Z MOJĄ NUTELLĄ?!
To. Jest. FOCH! -,-
-Niall-
Pfff...
Haha :)
Przepraszam, ale jest bardzo smaczna :)
xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxo
-Victioria-
Oj tam.
Pfff... Smaczna?
Nie odzywam się do Ciebie!
***
-Wróciłam!- Krzyknęłam otwierając drzwi domu.
-Coś ty mu napisała?!- Mama wyszła z kuchni i pociągnęła mnie za sobą spowrotem do pomieszczenia.
-Co? Komu?- Zapytałam zdezoriętowana, podnosząc na nią brwi. Zrobiła dziwną minę i wskazała ręką w stronę stołu. Odwróciłam się i na jednym z krzeseł ujrzałam Nialla. Obejmował dłońmi mój ulubiony kubek i wpatrywał się beznamiętnie w jego zawartość.
-Niall?
Podeszłam do niego powoli i położyłam rękę na jego ramieniu. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie smutno.
-Co się stało?
Wzruszył ramionami i westchnął głęboko, przytulając mnie lekko.
-To przez mój ostatni SMS?
Pokiwał głową.
-Przepraszam. Wiesz, że nie miałam nic złego na myśli. To był żart.
Przytaknął i cmoknął mój policzek.
-Zbieraj się. Nie możemy spóźnić się na trening.
Uśmiechnął się i wstał, łapiąc moją rękę, abym mogła prowadzić go dokąd chciałam. Pociągnęłam go za sobą do mojego pokoju, aby odłożyć plecak i wziąć drugi ze strojem, butami i wodą.
***
Weszłam z Niall'em na salę sportową i poprowadziłam go do ławek. Na jednej z nich siedział Harry, więc poszłam się z nim przywitać.
-Cześć Harry.
-Hej Victoria. Um.. Kto to?- Zapytał podnosząc brwi na blondyna. Spiął się lekko i mocniej ścisnął moją rękę.
-To Niall. Podopieczny mojego taty i mój przyjaciel.
Harry pokiwał głową i uśmiechnął się wyciągając rękę do Nialla.
-Miło Cię poznać.
Na twarzy blondyna pojawił się mały grymas i schował się za mną kładąc głowę na moim ramieniu.
-Niall bądź miły. Przywitaj się.- Pouczyłam go szturchając jego brodę ramieniem dzięki czemu uścisnął rękę Harry'ego.-Nie mówi. Trauma z dzieciństwa. Mógłbyś z nim posiedzieć, gdy ja pójdę się przebrać?
-Jasne.
-Dzięki.
Zmusiłam Nialla do usiąścia obok Harry'ego, ale znając jego naturę przytulił moją rękę do swojego torsu i spojrzał na mnie przestraszony.
-Spokojnie. Przebiorę się tylko i zaraz wracam. Tak jak w domu.
Posłał mi znaczące spojrzenie.
-Obiecuję.
Puścił moją rękę a ja uśmiechnęłam się lekko i odeszłam w stronę szatni.
Gdy tylko tam weszłam napadły mnie wszystkie dziewczyny z drużyny.
-Co tu robi Harry?
-Co to za ciacho?
-Jak ma na imię?
-Czemu oni tu są?
-Umówisz mnie z Harrym?
-Ej, ej. Spokojnie. Dajcie mi się przebrać.
-Ale kto to jest?
-To Niall. On jest...
-Spotykasz się z nim? Zazdroszczę!
-Taak. Właśnie.
-A co tu robi Harry?
-Przyszedł popatrzeć jak gramy, więc postarajcie się, bo wiem, że go lubicie.
-Okej!
Przebrałam się szybko w krótkie spodenki i białą koszulkę Nialla, którą mu ukradłam i poszłam spowrotem na halę. Niall uśmiechnął się i pociągnął rąbek koszulki, więc usiadłam obok niego.
-Jak to jest, że dogadujecie się tak dobrze, skoro on nie mówi?
Harry zmarszczył brwi.
-Pisze do nas na Notebooku. No właśnie. Masz go ze sobą?- Zapytałam Nialla a on pokręcił głową.
-Ty mała zapominajko. I jak będziesz teraz rozmawiał?- Zaśmiałam się, ale chłopak zarumienił się i wtulił do mojego boku, czując się winnym.
-Żartowałam! Nie dramatyzuj tak.
-Victoria! Na boisko!- Trenerka krzyknęła machając na mnie ręką.
-Idę! Pa.
~*~
O Boże! Moje rozdziały są coraz bardziej beznadziejne.
Przepraszam, że jest taki... UGH!
Benge odsyłam do zakładki Spam/Czytam.
1.Oczywiście. Mam już przewidziany moment, ale trochę odległy.
2.Uhh. Powiem tylko tyle, że jest to zjebana wieś -,- 
Do następnego!

niedziela, 13 kwietnia 2014

Chapter 4

"Jestem po prostu samotny."
-Dlaczego tak uważasz?- Zapytałam nadal zszokowana.
"Każdy mnie zostawia."
-Pod jakim względem?
"Rodzice. Dom Dziecka. Ty."
-Nie zostawiłam Cię.
"Nie chcesz mnie widzieć."
-To nie tak. Byłam w szoku. Nadal jestem. To... To było zaskakujące. Nie spodziewałam się tego.
Przytaknął i usiadł na łóżku. Złapałam jego twarz w dłonie i kciukami wytarłam łzy.
-Już się nie gniewasz?
Pokręcił głową.
-To dobrze. Chodź do mnie.
Rozłożyłam ramiona a on szybko się we mnie wtulił.
-Dzieciaki wszystko dobrze?
Usłyszałam za sobą głos mamy. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
-Okej, prawda?
Niall pokiwał głową i uśmiechnął się.
-Co się dzieje?- Tata stanął za mamą w drzwiach.
-Pogodzili się.- Oznajmiła kobieta a Niall na potwierdzenie się do mnie przytulił.-Jak uroczo.
-Mamooo.
Niall uśmiechnął się i cmoknął mój policzek na co mama ponownie zagruchała. Wyciągnęła ojca z pokoju mamrocząc do niego "Zostawmy ich samych. Widać, że się lubią."
-Słyszałam!- Krzyknęłam za nimi i zaczęłam się śmiać.
Niall wtulił twarz w moje włosy i smyrał nosem moją szyję.
-Jesteś uroczy, wiesz?- Zachichotałam i poczułam jak uśmiecha się cmokając mój policzek.
-Tori! Do Ciebie!- Mama krzyknęła z dołu a ja jęknęłam. Wygramoliłam się z uścisku Nialla i powoli zeszłam na dół.
-Oh. Cześć Harry. Co tu robisz?
-Cześć Tori. Chciałem zapytać czy nie chcesz notatek z lekcji. Nie było Cię, więc pomyślałem, że może będziesz ich potrzebować.
-Tak. To miłe, dzięki. Przyniosę Ci je jutro do szkoły.
-Nie ma sprawy. Może chciałabyś się gdzieś przejść?
-Umm. Dziś nie mogę. Muszę pomóc tacie. Ale w wolnej chwili wykorzystam tę propozycję.
-Okej. Więc, do jutra.
-Tak. Pa.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam do swojego pokoju odkładając zeszyty Harry'ego na biurko i wróciłam do Nialla.
-Pomożesz mi później przepisać zeszyty?- Zapytałam podchodząc do jego szafy.
Przytaknął i posłał mi pytające spojrzenie.
-Chcę ubrać jedną z twoich bluz do szkoły. Mogę, prawda?
"Tak. A możesz nie iść do szkoły?"
-Niall. Też chętnie bym została ale nie mogę. A właśnie.. Jutro wrócę o 18. Mam trening.
"Ale nie możesz!"
Jego dolna warga drgała, grożąc, że się rozpłacze.
-Muszę, Niall.
"Nie!"
-Niall, proszę Cię. Nie znowu.
"Nie!"
-Niall! To jest dla mnie ważne, rozumiesz? Muszę trenować.
"Zostawisz mnie!"
-Nie Niall! Nie zrobię tego.
Nie odezwał się już schował głowę w poduszkę i wiedziałam, że chce płakać. Westchnęłam i wyszłam z jego pokoju schodząc do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i oparłam się o blat pijąc ją małymi łyczkami.
-Co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę.
-Mam jutro trening do 18 a kiedy powiedziałam o tym Niall'owi rozpłakał się i powiedział, że go zostawię.
-No to może weź go ze sobą. I tak przychodzisz po szkole po rzecz, to możesz go zabrać. Nie będzie sytuacji takiej jak ostatnio.
-Myślisz, że da radę tam siedzieć? Będzie głośno, dziewczyny ciągle krzyczą.
-Przynajmniej będzie z tobą.
-Dobra. Idę mu powiedzieć.
Odstawiłam butelkę na szafkę i wbiegłam po schodach do pokoju Nialla.
-Niall. Mam propozycję.
"Zostaniesz?"
-Nie ale... Chcesz iść ze mną na trening?- Zapytałam, ale widząc jego minę kontynuowałam.-Będziesz siedział na ławce i popatrzysz jak gram. Co ty na to?
Uśmiechnął się i przytulił się do mnie.
-Uznam to za tak. A teraz chodź na rozmowę z ojcem, bo będzie zły.
Wyszłam z nim z pokoju i razem weszliśmy do gabinetu ojca, gdzie był razem z mamą.
-Ah państwo pewnie na terapię dla par, prawda?- Mama zachichotała podnosząc czystą kartkę i udając, że coś sprawdza.
-Tak. Mój małżonek ostatnio nie okazuje mi uczuć. Trochę mnie to martwi.- Zaśmiałam się przytulając do ramienia chłopaka.
-Ależ jak pan tak może?! W tej chwili proszę okazać partnerce miłość!- Mama pogroziła mu palcem i skrzyżowała ramiona.
Niall odwrócił się do mnie przodem i przytulił mocno, po czym cmoknął w czoło.
-Dobra koniec tej błazenady. Cristy przygotuj kolację, proszę.- Ojciec zakończył nasz teatrzyk i cmoknął mamę w usta na pożegnanie.
-Fuuu!- Zajęczałam i zasłoniłam sobie oczy koszulką Nialla.
-Też niedługo będziecie tak robić, a wtedy ja będę komentować!- Mama zaśmiała się i wyszła a ja wzdrygnęłam się i usiadłam na kanapie, a zaraz za mną Niall.
-Dobrze. Skoro żarty mamy za sobą... Jak się dziś czujesz?- Zaczął ojciec łapiąc długopis i spojrzał uważnie na Nialla. Chłopak przyciągnął mnie na swoje kolana, oparł moje plecy o swoją pierś, a podbródek położył na mojej głowie i wyciągając na moje nogi Notebook zaczął na nim pisać i obracać w stronę ojca.
"Teraz świetnie."
-To dobrze. A co jest tego przyczyną?
Nie napisał nic tylko cmoknął moje włosy.
-Rozumiem. A teraz tak poważniej. Czy jesteś w stanie opowiedzieć o tamtym dniu?
Niall spiął się i potrząsnął głową łapiąc moją rękę.
-Dobrze. Nie drążmy tematu. W takim razie... Powiesz mi czego najbardziej się boisz?
"Utraty Victorii."
-Aww. Jak miło.- Zaćwierkałam i podniosłam głowę do góry uśmiechając się. Odwzajemnił go i cmoknął moje czoło.
-Tak. Wiem, że gdy byłeś w domu dziecka nie uśmiechałeś się. Dlaczego teraz to robisz?
Wzruszył ramionami i przytulił mnie mocniej a ja położyłam ręce na jego.
-To sprawka Tori, tak?
"Tak."
Niall zarumienił się i spojrzał na ścianę.
-Okej. Na dziś to chyba tyle. Nie będę Cię męczył, ale mam jeszcze ważne pytanie. Jak bardzo lubisz Tori? 1 palec - lubię. 2 - bardzo lubię. 3 - przyjaźń. 4 - kocham jak przyjaciółkę. 5 - kocham. Victoria nie patrz!
Zasłoniłam oczy dłońmi i czekałam aż Niall pokarze palce. Jego ręka była przede mną ale zanim rozłożył palce podniósł ją do góry.
-Aha. Wszystko jasne. A teraz chodźmy jeść!
-Niall zanieś mnie na barana.
Zaśmiał się i odwrócił do mnie tyłem przykucając. Wskoczyłam na jego plecy i objęłam jego szyję. Złapał moje nogi i lekko podskoczył usadawiając mnie lepiej. Niall zbiegł po schodach śmiesznie skacząc i o mało co nie wywrócił się na ostatnim schodku. Zaczęłam się śmiać a on posadził mnie na moim krześle i usiadł obok. Nie mogłam przestać się śmiać, więc wepchał mi w usta kanapkę. Tata wszedł do kuchni kładąc na stole tablet Nialla i zajął miejsce obok mamy, więc mogliśmy zacząć jeść.
Złapałam ostatnią kanapkę z sałatą i ogórkiem a Niall popatrzył na nią tęsknym wzrokiem. Wytknęłam mu język ale przekroiłam ją na pół dając mu jedną z nich. Uśmiechnął się i pocałował kącik moich ust.
-A nie mówiłam!- Mama krzyknęła podnosząc ręce w górę i wyszczerzyła się do nas.-Jesteście tacy uroczy!
-Mamo ogarnij się w końcu!
-Ale ona ma rację. Bylibyście uroczą parą.
-T też?!
"Może?"
-Niall! Zmówiliście się czy co?
Wszyscy równo pokiwali głowami a ja warknęłam pod nosem.
-Kochanie nie widzisz jak bardzo się lubicie?
-Nie!
Wstałam gwałtownie i wyszłam z kuchni do korytarza, gdzie założyłam buty i wyszłam trzaskając drzwiami. Wzięłam kilka głębokich oddechów i ruszyłam w stronę parku kilka domów dalej.
*Niall's POV*
-Niall kochanie gdzie idziesz?- Cristy zawołała wychodząc za mną do korytarza. Spojrzałem na nią znacząco i wyszedłem.
Pierwszy raz jestem poza domem sam.
Skręciłem w lewo idąc chodnikiem i rozglądałem się szukając Victorii.
Wreszcie znalazłem ją w parku po drugiej strony ulicy. Siedziała na ławce ze spuszczoną głową, więc podszedłem do niej i usiadłem obok.
-Przepraszam Niall.
Przytuliłem ją do siebie co odwzajemniła wtulając się we mnie mocno.
Stary zrób to! Więcej okazji nie będzie!
A co jeśli zniszczę nasza przyjaźń?
Co jeśli ona nie odwzajemnia mojego uczucia?
Pieprzyć to!

Odsunąłem ją lekko od siebie i spojrzałem prosto w jej oczy.
-Co jest N...
Nie pozwoliłem jej dokończyć przykładając swoje usta do jej. Trzymałem ją mocno nie chcąc, aby się odsunęła. I tak już zniszczyłem naszą przyjaźń, więc nie mam nic do stracenia.
Dziewczyna położyła ręce na moim torsie i odwzajemniła pocałunek. Trwał on krótko, ale dla mnie to były najlepsze chwile w życiu.
Znam ją trzy dni, ale uzależniłem się od jej towarzystwa.
Victoria odsunęła się ode mnie i lekko uśmiechnęła.
-Ile wtedy pokazałeś palców?- Zapytała patrząc w moje oczy. Podniosłem jedną rękę i wyprostowałem wszystkie palce.
-Oh.- To jedyne co powiedziała zanim się odsunęła.
Zostałem odrzucony.
To tak strasznie boli.
Wstałem gwałtownie i zacząłem biec w stronę domu. Słyszałem jak Victoria krzyczy moje imię, ale nie zatrzymałem się.
***
Wparowałem do domu i nie czekając na nic pobiegłem do swojego pokoju zatrzaskując drzwi i zamykając je na klucz. Rzuciłem się na kolana i zacząłem płakać uderzając rękami w ścianę.
Jak mogłeś pomyśleć, że ona będzie z takim gównem jak ty?
Ona jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie a ty zwykłym śmieciem z Domu Dziecka.
Ona jest inteligentna a ty nie umiesz nic robić.
Nigdy nie zechce niemówiącego nieudacznika.
Jesteś grubym gównem!
Jak mogłem tkwić w takim błędzie?!

Wydałem z siebie gardłowy krzyk i podniosłem się idąc szybkim krokiem do łazienki. Ukucnąłem przy toalecie i wsadziłem dwa palce do gardła. Pierwsze podejście poskutkowało tym, że się zakrztusiłem, ale za drugim razem wszystko co zjadłem tego dnia wylądowało w muszli klozetowej.
Co dziwne spodobało mi się to.
Nie robiłem tego od prawie dwóch lat. Wtedy twierdziłem, że jestem potworem. Wszystkie posiłki, które jadłem lądowały w toalecie.
Pewnego dnia przesadziłem i nie przerwałem zwracania nawet, gdy wypływała za mnie już tylko krew. Straciłem jej wtedy bardzo dużo i obudziłem się w szpitalu. Wtedy zaczęli dawać mi tabletki, dzięki którym powstrzymywałem się od tego, ale przytyłem. Nie korzystałem z tego rozwiązania, tylko ćwiczyłem, a to dawało podobny skutek.
Powtarzałem czynność kilka razy, ale gdy zobaczyłem krew przeraziłem się i gwałtownie odsunąłem. Moje gardło piekło a w oczach stanęły łzy. Spuściłem wodę i nalałem do szklanki wody płukając nią gardło. Dokładnie umyłem zęby kilka razy i opłukałem twarz. Westchnąłem wychodząc z łazienki i dopiero teraz doszły do mnie krzyki zza drzwi.
-Niall otwórz, proszę!- Robin powtarzał energicznie pukając w drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem je stając naprzeciwko mężczyzny.-Proszę chodź do Victorii. Płacze odkąd wróciła i nie wiemy co się stało.
Wbiegłem do jej pokoju zauważając ją skuloną na łóżku. Płakała a mi na ten widok pękło serce. Nie chciałem do tego doprowadzić.
Podszedłem do niej powoli i usiadłem na jej łóżku.
-Mamo mówiłam ci, że masz mnie zostawić.
Położyłem dłoń na jej ramieniu i lekko pogłaskałem. Otworzyła czerwone oczy i przyjrzała mi się dokładnie.
-Nienawidzisz mnie, prawda?
Potrząsnąłem głową.
-Ale słyszałam co robisz. To-to przeze mnie, prawda?
Ponownie zaprzeczyłem i przytuliłem ją mocno.
-Też Cię kocham, Niall.
Spojrzałem na nią szybko, a ona pokazała mi swoje pięć palców. Uśmiechnąłem się szeroko, pierwszy raz pokazując wszystkie moje zęby. Odwzajemniła uśmiech i przygryzła wargę zastanawiając się nad czymś.
Taka piękna.
Przybliżyła się do mnie i ostrożnie pocałowała.
~*~
Dedykuję ten rozdział Red,  mojej wiernej czytelniczce <3
Kocham Cię kobieto i Twoją ciekawość.
1. Jestem tylko i wyłącznie Directioner.
2. Interesuję się psychologią i tak jakoś dostałam kopa z inspiracją, więc oto jest takie coś.
Jakieś pytania do bohaterów?
Do nastepnego.

środa, 9 kwietnia 2014

Chapter 3

Noc minęła spokojnie, bez żadnych niechcianych pobudek.
Robin i Cristy byli zszokowani tym jak Victoria umie uspokoić Nialla, ale również cieszyli się z tego powodu.
Robin cały czas zastanawiał się jak ma porozmawiać z chłopakiem i zacząć terapię nie wywołując u niego koszmarów. W końcu znalazł doskonałe rozwiązanie.
- Victoria.- zaczął siadając naprzeciwko niej, gdy ta jadła śniadanie. Jej żołądek mógł pomieścić dość dużą ilość jedzenia a mimo to nadal była szczupła. Dziękowała naturze, że obdarzyła ją szybkim metabolizmem.
- Co?- zapytała gryząc kanapkę kolejny raz.
- Czy mogłabyś być przy mojej rozmowie z Niall'em? Chciałbym żeby opowiedział mi o tym co go najbardziej trapi i czego najbardziej się boi. Mógłby też opowiedzieć trochę o tym zdarzeniu. Mogłabyś go wtedy przytulić i byłby spokojny.
- Ta jasne. Ale pamiętasz, że on nie mówi?
- Tak. Będzie pisał na Notebooku a Ty będziesz obok niego. Myślę, że wtedy da radę to napisać.
- Okej. A kiedy?
- Dziś wieczorem..
- Dobra. Idę do szkoły.
***
Niall obudził się w południe. Przestraszył się brakiem Victiori obok niego zważając na to, że tylko ona go uspokaja.
Panicznie próbował ją znaleźć sprawdzając każdy pokój, a gdy nigdzie jej nie znalazł wparował do kuchni zastając tam rodziców dziewczyny.
"Gdzie jest Victoria?"
- Niall kochanie Tori jest w szkole. Przespałeś pół dnia.- Crisy odpowiedziała na jego pytanie uśmiechając się lekko.
Zamrugał kilkakrotnie i czując łzy w oczach poszedł do salonu siadając na kanapie. Podkurczył nogi pod brodę i położył ją na kolanach po czym zaczął kołysać się w przód i w tył. Wpatrywał się w ścianę i oddychał urwanie. Zaniepokojeni opiekunowie poszli za nim i przerazili się jego widokiem. Cristy próbowała do niego mówić ale nie reagował. Robin także nie wiedział co zrobić, więc zadzwonili po Victorię zwalniając ją z lekcji. Dziewczyna ucieszyła się, że ominie ją fizyka i chemia, ale zmartwiła się stanem Nialla.
- Mamo? Tato? - Zawołała nie słysząc żadnych dzięków po wejściu do domu.
- Salon.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia spotykając zmartwione spojrzenia rodziców. Gdy ujrzała Nialla szybko do niego podeszła i usiadła naprzeciwko. Chłopak widząc ją rzucił się na nią przygniatając do kanapy ale nie chciał puścić.
- Co jest Niall?- Zapytała głaszcząc jego plecy.
"Bałem się."
- Czego?
"Że mnie zostawiłaś."
- Czemu?
"Nie wiem."
- Nie martw się, nie zostawię Cię.
"Obiecujesz?"
- Obiecuję.
Chłopak uśmiechnął się i schował twarz w zagłębieniu jej szyi.
- Niesamowite.- Robin mruknął w zachwycie. Umiejętności jego córki zaskakiwały go coraz bardziej. Crisy widząc szczęście Nialla wyciągnęła męża z pokoju dając nastolatkom odrobinę prywatności.
- Niall chętnie Cię poprzytulam, ale ta pozycja jest niewygodna.- Victoria zaśmiała się i pomogła chłopakowi podnieść się do pozycji siedzącej.-Może w coś zagramy?
Dziewczyna wskazała na konsolę i stosik płyt. Blondyn energicznie pokiwał głową i puścił jej talię, pozwalając jej włączyć jedną z gier.
- Wyścigi.
*Victoria's POV*
Podałam Niall'owi kontroler i usiadłam na miejscu obok, ale zostałam przyciągnięta na jego kolana.
- Co robisz?- Zapytałam rozbawiona, ale on tylko uśmiechnął się słodko i objął mnie ramionami trzymając dłonie z kontrolerem na moich udach.-Sprytny jesteś.- Zaśmiałam się i oparłam plecami o jego klatkę piersiową, włączając grę. Kliknęłam kilka obrazków i w końcu mogliśmy wybrać swoje samochody. Przeskakiwałam z auta na auto, aż w końcu znalazłam moje ulubione. Niall oglądał je powoli a po chwili wybrał to samo co ja. Zaśmiałam się krótko i wybrałam pierwszą trasę zaczynając wyścig.
- Ej to nie fair! Masz górny ekran!
Niall pokręcił głową i szybko zamienił nasze kontrolery.
- Wygrałam!- Krzyknęłam gdy mój samochód przekroczył linię mety. Niall odwrócił głowę do ściany udając obrażonego.-Oj no nie gniewaj się. Dostaniesz nagrodę pocieszenia. Co byś chciał?
Chłopak szybko się odwrócił i popukał palcem w swój policzek. Dałam mu przelotnego buziaka i rozłożyłam się na nim wygodniej.
- Jesteś wygodny.- Uśmiechnęłam się patrząc na niego z dołu. Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w czoło.- Za co to? - Zapytałam na co wzruszył ramionami ponownie cmokając moje czoło.
- Jesteście tacy uroczy. Chyba zacznę was shippować. Jak was nazwiemy? Nictoria? Viall?
- Mamo przestań udawać nastolatkę! A poza tym nie jesteśmy razem i nie będziemy. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
Uśmiechnęłam się i spojrzałam do góry. Na jego twarzy zawitał uśmiech i energicznie pokiwał głową.
- No widzisz?- Skierowałam pytanie do mamy a ona pokręciła głową ze śmiechem. Niall przytulił mnie mocniej również kładąc się na kanapie przez co leżałam na nim.
- No... Prawdziwi z was przyjaciele.
- Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się chichocząc jak jakaś gimnastyczka, Mamo.
- Lepiej przestań oglądać Pingwiny z Madagaskaru, skarbie.
- To bardzo edukacyjny program!
- Oczywiście. Tak samo jak SpongeBob.
- Sponge jest uroczy i głupi. Nie obrażaj go!
Czułam jak Niall zaczął lekko chichotać, więc spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Ty też lubisz Sponga, co nie?
Pokiwał głową i cmoknął mój policzek.
- Naprawdę uroczo.
- Mamooo.- Jęknęłam próbując podnieść się z chłopaka ale ścisnął mnie mocniej przez co płasko leżałam na jego klatce piersiowej.
- Ooo...
- Mamo! Idź lepiej zrobić coś do jedzenia.
Zaśmiała się i wyszła z pokoju rzucając jeszcze jedno "uroczo".
- Ugh. Może pójdziemy na zakupy?
***
- Przymierz je proszę! Będziesz wyglądał uroczo!
Od pięciu minut namawiam Nialla do przymierzenia spodenek w króliczki ale cały czas jest przeciwko.
- Proooooszę.
Westchnął i wziął ciuch do ręki drugą łapiąc moją i ruszył do przymierzalni. Chciał żebym weszła z nim ale zaprzeczyłam.
- Poczekam tu. Obiecuję.
Zapewniłam, a on lekko się uśmiechnął i wszedł do małego pomieszczenia zasłaniając zasłonkę. Słyszałam jak zdejmuje buty i spodnie a następnie wciąga na siebie spodenki.
Po chwili złapał mnie za rękę i wciągnął za zasłonkę. Zlustrowałam go od góry do dołu i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale słodko! Bierzemy je!
Wykrzywił twarz w grymasie, ale widząc moje szczęście przytaknął i przebrał się spowrotem.
- Idziemy na shake'a?- Zapytałam ciągnąc go do kas. Przytaknął i położył spodenki na ladzie. Młoda kasjerka spojrzała najpierw na nie a potem na nas i prychnęła.
- Coś nie tak? Może mam zawołać twojego szefa?- Syknęłam do niej.
- Nie.- Mruknęła i wrzuciła spodenki do reklamówki.
- Można trochę ładniej?- Zapytałam wskazując na nie.
- Oczywiście.- Warknęła i złożyła ciuch w kostkę, wkładając go ponownie do reklamówki.-15 funtów.
Podałam jej pieniądze i zabierając reklamówkę wyszłam z Niall'em ze sklepu.
***
- Gdzie wy byliście? Martwiliśmy się o was!
Gdy tylko weszliśmy do domu mama zaczęła swoje wywody.
- Byliśmy na zakupach. Niall idź przebrać się w spodenki! Zobaczycie jak słodko wygląda!
Niall uśmiechnął się i powoli ruszył do swojego pokoju. Wyplątałam dłoń z jego, ale gdy tylko to poczuł odwrócił się przestraszony i ponownie ją złapał, ściskając mocno.
- Nie pójdziesz sam, prawda?
Pokręcił głową i pociągnął mnie za sobą. Weszłam z nim do jego pokoju a on szybko przebrał swoje spodnie na spodenki i zdjął koszulkę, żeby poszukać nowej. Podeszłam do niego i zajrzałam do jego szafy.
- Ubierz tą. Będzie pasować do króliczków.
Podałam mu zieloną koszulkę, na której pisało "Free Hugs". Założył ją szybko, a gdy podniósł ręce do góry mogłam zobaczyć jego żebra.
- Myślałam, że tylko mi widać żebra.
Uśmiechnął się i przytulił mnie lekko.
- Za co to?
Wskazał na koszulkę i cmoknął mnie w czoło.
- A to za co?
Wzruszył ramionami i cmoknął mój policzek.
- A to?
Ponownie wzruszył ramionami i cmoknął drugi policzek.
- To?
Zrobił to samo i cmoknął mój nos.
- Co Ci jest?
Zaśmiałam się a on zrobił to samo i cmoknął moje usta. Patrzyłam na niego zszokowana.
- A-a to?
Wzruszył ramionami i przyłożył swoje usta do moich. Moje oczy się rozszerzyły i szybko od niego odskoczyłam.
- Ja... Ja... Przepraszam.- Mruknęłam i wyszłam z jego pokoju, zamykając się w swoim.
***
- Victoria chodź do mojego gabinetu. Chcę porozmawiać z Niall'em.
Ojciec wszedł do mojego pokoju a ja jeszcze bardziej zakopałam się pod kołdrą.
- Nie.
- Victoria.
- Nie. Zostaw mnie.
- Co się stało?
- Nic. Idz porozmawiać z Niall'em.
- Ale jesteś mi potrzebna. Musisz g...
- Nic nie muszę! Zostaw mnie!
- Tori co jest?
- Nic. Idź już.
- Ale musisz mi pomóc. Bez Ciebie nie dam rady!
- Dasz. Idź.
- Victoria!
- Co?!
- Dlaczego nie chcesz iść?
- Nie chcę go widzieć! Już wiesz?!
W tej chwili dotarło do mnie łkanie. Szybko się podniosłam i spojrzałam w stronę drzwi.
Niall stał w drzwiach a po jego policzkach spływały łzy.
- Niall.- Jęknęłam wstając. Chłopak pokręcił głową i uciekł.-No nie. Niall!
Wybiegłam za nim z pokoju, wbiegając do jego.
- Niall!
Ciche łkanie dochodziło do mnie ze strony łóżka.
- Niall. - Mruknęłam podchodząc do niego.- Niall, proszę.
Złapałam kołdrę i pociągnęłam ją lekko, ściągając ją od razu. Leżał na prawym boku przyciskając do swojej piersi misia i ciągle płakał.
- Niall proszę, nie płacz.
Usiadłam obok niego, ale nie zareagował.
- Niall.
Położyłam rękę na jego plecach i zaczęłam je pocierać. Chłopak westchnął i zamknął oczy wypuszczając kolejną porcję łez. Pociągnął nosem i otworzył usta aby nabrać powietrza.
Otworzył oczy i spojrzał prosto w moje. Wyciągnął zza pleców Notebook i wyklikał coś na nim.
"Jestem po prostu samotny."
~*~
Nie podoba mi się ten rozdział.
Specjalnie dla Red powstała zakładka "Spam/Czytam"
Odpowiedź do pierwszego pytania, jest zawarta w rozdziale.
So... Do następnego :D

czwartek, 3 kwietnia 2014

Chapter 2

- Robin! Nialla nie ma w jego pokoju!
Krzyk mamy gwałtownie wyrwał mnie ze snu.
Chłopak spał cicho obok mnie, więc powoli wstałam i przykryłam go kołdrą.
- Co? Przecież nie mógł nigdzie pójść!
- Uspokójcie się! Śpi u mnie.- mruknęłam schodząc do holu, gdzie rodzice panikowali chodząc dookoła.
- Jak to u ciebie? Czemu?
- Oglądaliśmy wczoraj film i zasnęliśmy. Proste.
- Zaufał Ci?
- Co? Co masz na myśli?
- Nie słuchałaś pani Smith, prawda?
- Nope.
- Niall nigdy nie był w pokoju innego dziecka. Nie przebywał na świetlicach czy stołówkach, a do jego pokoju wchodziły tylko pielęgniarki z lekami i jedzeniem i psycholodzy. Nigdzie nie wychodził. Bał się. Wczoraj po kolacji zadzwoniłem do pani Smith i zapytałem, dlaczego tak zareagował na to, że wziąłem nóż. Powiedziała, że to przez traumę, ponieważ jego ojciec użył takiego noża właśnie do... Wiesz czego i do zabicia siebie. Gdy w jego urodziny pielęgniarka przyszła z takim nożem i tortem dla niego wpadł w panikę i nic nie było w stanie go uspokoić. Albo bardzo cię polubił i zaufał albo jesteś najlepszym psychologiem na świecie.
- Raczej to pierwsze. Wczoraj rozmawialiśmy. Wiedzieliście, że trzynastego miał urodziny?
- Tak. Pani Smith mówiła. Postanowiliśmy dziś je tak jakby wyprawić. Zamówiłam już tort tylko jeszcze nie wiemy co mu kupić. Masz jakiś pomysł?
- Um.. Powiedział pfu napisał, że przed śmiercią rodziców grał na gitarze. Można kupić mu nową.
- Cudownie! Robin jedziemy po tort i do sklepu muzycznego! Córciu zjedz śniadanie i zatrzymaj Nialla na górze dopóki was nie zawołam.
- Okej.
Rodzice szybko się ubrali i wyszli z domu a ja poszłam do kuchni aby zrobić śniadanie dla siebie i dla Nialla. Postanowiłam na proste płatki kukurydziane. Wsypałam je do dwóch misek i zalałam mlekiem. Nie wiedziałam czy Niall woli ciepłe czy zimne, więc zostawiłam je zimne. Włożyłam po jednej łyżce do misek i biorąc je w dłonie weszłam po schodach na górę. Nacisnęłam łokciem na klamkę i weszłam do pokoju. Niall nadal spał przytulając się do poduszki na której spałam. Położyłam miski na stoliku nocnym i usiadłam obok chłopaka potrząsając lekko jego ramieniem. Zamruczał i przewrócił się na drugi bok zarzucając ręką przez co trafił w mój brzuch. Czując, że coś jest nie tak zaczął klepać  w niego ręką, łaskocząc mnie, przez co zaczęłam się śmiać. Gwałtownie otworzył oczy i przyjrzał mi się przenikliwie.
- Cześć - zaśmiałam się, a on przetarł oczy i pokiwał głową na przywitanie. - Przyniosłam śniadanie.
Podałam mu jedną miskę a drugą wzięłam dla siebie.
- Mogą być zimne czy wolisz ciepłe?
"Mogą być."
- Okej. Więc co będziemy robić?
"Chcę spać. Możemy?"
- Spać? Pani Smith mówiła, że nie sypiasz.
"Z tobą mogę."
- Powinnam powiedzieć, że mi też dobrze się z tobą śpi, co nie? Więc tak.- zaśmiałam się i zabrałam od niego pustą miskę kładąc ją na szafce obok mojej. Weszłam pod kołdrę i ułożyłam się wygodnie na poduszce zamykając oczy. Poczułam pukanie w ramię a gdy otworzyłam oczy oślepiło mnie światło Notebooka.
"Przytulisz mnie?"
- Ym... Jasne.
Niall odłożył przedmiot na szafkę i oplutł mnie ramionami, a ja położyłam głowę na jego piersi i owinęłam ręką jego brzuch.
Ślicznie pachnie.
Przytulił mnie do siebie mocniej a jego oddech się unormował i wiedziałam, że zasnął.
Jestem ciekawa co o mnie myśli. 
Chyba mnie polubił.
*Niall's POV*
Przytulanie Victorii działa na mnie kojąco. W domu dziecka nikt mnie nie przytulał, ponieważ uwarzali, że to za bardzo intymna sprawa. Nawet dwulatki nie były przytulane. Każdemu kupowano misia i miał spierdalać. 
Na gwałt szukali domów dla wszystkich dając ogłoszenia gdziekolwiek się da. 
Dom dziecka powinien dawać ciepło a nie wydawać dzieci, aby dyrektorka zarabiała jak najwięcej. Pracownicy własnoręcznie szukali rodzin, ponieważ dzięki temu dostawali więcej pieniędzy. 
To jest naprawdę pojebane.
Smith specjalnie znalazła dla mnie psychologa, który leczy w domu, ponieważ to tak jakby zaadoptowanie mnie. 
Za rok skończę osiemnaście lat i zostanę wyrzucony z placówki i myślę, że wtedy skoczę z mostu. 
Po co mam żyć?
Dla kogo?
Nikogo nie obchodzi mój los i moje uczucia.
Bo po co?
Bądź dorosły lub zostań zaadoptowany i radz sobie sam.
Rodzina Black jest... Ciekawa?
Robin Black to spokojny człowiek. Co się dziwić? Jako psycholog jest wyszkolony. Jak narazie nie miałem z nim rozmowy o moich problemach, ale nawet gdy się odbędzie nie wiem czy to zrozumie.
Nie widział rozprutego ciała. Wątroby, jelit, żołądka...
Nie widział, nie zrozumie. Proste.
Cristin Black jest miłą, normalną kobietą. Zachowaniem trochę przypomina moją mamę. 
Co jeszcze mogę o niej powiedzieć. Nic. Nie znam jej.
Victoria, Tori. 
Uważa mnie za przyjaciela. Jest moją przyjaciółką. Była dla mnie miła odkąd pierwszy raz się zobaczyliśmy. Wywołuje u mnie uśmiech mimo, że nigdy tego nie robiłem. Umie mnie uspokoić po prostu będąc. Ta sytuacja podczas kolacji. Nie wiem. Gdy ją dotykam czuję się bezpiecznie. Wszędzie ze mną chodzi i to jest cudowne. Moje przyzwyczajenie do trzymania za rękę w końcu daje mi przyjemność. Gdy dotykam Jej dłoni czuję przyjemne iskierki.
Dziewczyna poruszyła się przytulając mnie mocniej. Przesunąłem prawą rękę bardziej na jej brzuch a palce lewej dłoni splotłem z jej prawą, leżącą na moim brzuchu. Znowu poczułem iskierki na co się uśmiechnąłem.
Zanim zasnąłem poczułem jak brunetka ściska moją rękę i kciukiem zatacza na niej malutkie kółka.
*Victoria's POV* *15.14 PM*
Tym razem obudziło mnie szturchanie w ramię i ciche szeptanie mojego imienia.
- Co? - warknęłam wtulając twarz w pierś Nialla.
- Tori obudź Nialla i zejdźcie na dół czekamy z tortem i prezentem dla niego w salonie. No wstawaj.
- Już, już.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy aby zobaczyć drzwi zamykające się za mamą. Spojrzałam na Nialla, który słodko spał i postanowiłam przebrać się zanim go obudzę. Wstałam z łóżka po czym podeszłam do szafy wyciągając z niej długą, białą bluzkę z czarnym napisem "BAD", czarne leginsy i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki, przebrałam się i umyłam twarz i zęby, po czym wyszłam z pomieszczenia aby obudzić Nialla.
- Niall - szturchnęłam go w ramię ale on tylko przewrócił się na brzuch chowając twarz w poduszkach.
- A więc tak się bawimy. - mruknęłam do siebie po czym weszłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać krzycząc przy tym imię chłopaka.
Odwrócił się szybko i spojrzał na mnie zszokowany.
- Hej - uśmiechnęłam się niewinnie stojąc nad nim.- Wstawaj! Idziemy coś zjeść. - zawołałam wesoło łapiąc jego rękę i pociągnęłam za nią zmuszając go do wstania. W ostatniej chwili chwycił swój tablet gdy wyciągałam go z pokoju. Zbiegłam z nim wesoło po schodach i zaciągnęłam go do salonu.
- Wszystkiego najlepszego! - rodzice krzyknęli wspólnie a ja dołączyłam do nich z wyrazem "najlepszego". Niall był zszokowany. Jego oczy były szeroko otwarte a usta rozchyliły się.
- Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.- mama uśmiechnęła się szeroko stając naprzeciwko niego z tortem czekoladowym na którym w jednym miejscu napchane było 17 palących się świeczek a na środku napis "Wszystkiego najlepszego Niall!"
Chłopak popatrzył na mnie przez chwilę i ścisnął moją rękę zdmuchując wszystkie świeczki.
- A teraz prezent!- rzucił uradowany ojciec i wyciągnął zza kanapy gitarę akustyczną w kolorze drewna. Trzymając ją płasko na rękach podszedł do Nialla, przekazując mu instrument. Oczy blondyna były rozszerzone a usta szerzej otwarte. Odłożył Notebook na stolik do kawy i zawiesił gitarę na swojej szyi przejeżdzając palcami po jej strunach.
- Mamy także piórka*, zapasowe struny i tuner.* Wszystko co polecił miły chłopak w sklepie muzycznym.- oznajmiła mama i korzystając z nieuwagi chłopaka pokroiła tort i położyła po jednym kawałku na czterech talerzach. Niall oparł gitarę o ścianę i wziął Notebook w ręce pisząc coś na nim.
"Dziękuję!"
- Nie ma za co.- odpowiedzieliśmy równo, a mama rozpoczęła tulenie, obejmując chłopaka rękami i kołysząc się na boki. Tata wykonał z nim typowy męski uścisk, a ja oplotłam go ramionami w talii, co odwzajemnił przyciskając mnie mocniej do siebie.
- Jak uroczo.

***

W nocy obudziły mnie głośne krzyki. Szybko wybiegłam z pokoju do sypialni Nialla, gdzie chłopak rzucał się na łóżku i głośno piszczał a mój ojciec próbował go obudzić.
- Co jest?- zapytałam podchodząc do mężczyzny.
- Ma koszmar a nie mogę go obudzić.
- Niall! Niall obudz się!- krzyczałam łapiąc go za ramię ale wyrwał się dalej piszcząc. - Niall!
Weszłam na łóżko i przytrzymałam jego ramiona, ale nic to nie dało.
Wkurzona usiadłam okrakiem na jego udach, przez co nie mógł ruszać nogami i nadal trzymając jego ręce splotłam jego palce z moimi i położyłam głowę na jego piersi.
- Niall obudź się! To ja Victoria!
W momencie ucichł a jego ruchy ustały. Klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie a ja wiedziałam, że rozgląda się z przerażeniem.
- Tato włącz światło. Musi nas zobaczyć.
Usłyszałam kroki po czym w pokoju zrobiło się jasno. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na Nialla.
Patrzył na mnie uważnie a po chwili wybuchł płaczem i usiadł przytulając się do mnie mocno.
- Niall spokojnie. To tylko sen. Jestem z tobą. Nic złego się nie dzieje.
Pocierałam jego plecy dzięki czemu jego płacz zmienił się w pociąganie nosem.
- Już lepiej?- zapytałam i poczułam jak przytakuje. -Powiesz mi co ci się śniło?- ponownie przytaknął odsuwając się lekko i wziął Notebook z szafki. Drżącą ręką wyklikał coś na nim i skierował ekran do mnie.
"Śmierć mojej mamy."
- Oh. - to jedyne co powiedziałam zanim ponownie go przytuliłam.
- Tato. Poruszaliście ten temat?
- Trochę.
- Dobra. Idź do siebie. Ja będę spać z Niallem.
Tata posłusznie wyszedł z pokoju a ja przewróciłam się na plecy dzięki czemu Niall mógł się do mnie przytulić.
Oby obyło się bez koszmarów.
~*~
*Akcesoria do gitary.

sobota, 29 marca 2014

Chapter 1

Siedem lat.
Osiemdziesiąt cztery miesiące.
Dwa tysiące pięćset pięćdziesiąt sześć dni.
Sześćdziesiąt tysięcy trzysta sześćdziesiąt godzin.
Trzy miliony sześćset osiemdziesiąt jeden tysięcy sześćset czterdzieści jeden minut.
Dwieście dwadzieścia milionów osiemset dziewięćdziesiąt osiem tysięcy czterysta osiemdziesiąt dwie sekundy.
Tyle czasu tkwię w tym zamknięciu.
Tyle czasu minęło odkąd straciłem rodziców.
Tyle czasu minęło odkąd znienawidziłem ojca.
Tyle czasu minęło odkąd zamordował mi matkę.
A dziś?
Dziś przeprowadzam się do nowego psychologa, który i tak mi nie pomoże, tylko stwierdzi jakąś durną chorobę.
Stwierdzono u mnie napady agresji, dlatego, że przypadkowo rozbiłem szklankę.
Anoreksję, ponieważ schudłem i wymiotowałem. Ale to tylko i wyłącznie przez te wszystkie tabletki.
Przyznaję, że po pogrzebie rodziców wpadłem w depresję, a od tamtego potwornego wieczoru mam koszmary i przez to wyglądam jak zombie, ale schizofrenia?
Jakie ja niby mam tego objawy?
Psycholodzy są naprawdę tępi.
Nie odzywam się do nikogo. Nikt z nich nigdy nie słyszał mojego głosu. Czasem tylko patrzę w niebo, na gwiazdy i szepczę do jednej z najjaśniejszych wierząc, że to właśnie moja Mama. Tęsknię za nią. Co się dziwić, byłem synalkiem mamusi. Tak bardzo chcę zapomnieć widoku jej martwego, wyprutego z wnętrzności, palącego się ciała.
Ojciec nigdy mnie nie kochał. Twierdził, że jestem odrzutkiem i w ogóle nie powinienem się urodzić.
Nie przeszkadzało mi to, nawet kiedy podnosił na mnie rękę, wiedziałem, że później przeprosi i dostanę nową zabawkę. Ale wtedy, gdy przywiązał mnie do krzesła tuż przed Matką,  byłem przerażony. Mówił rzeczy, których nie rozumiałem ale teraz rozumiem je aż za dobrze. Każdej nocy siedzą w mojej głowie przywołując demony snu.
Nie mogę już tak żyć.
Nie chcę.
Sam nie wierzę, że to mówię, ale mam nadzieję, że nowy psycholog pomorze mi bardziej niż inni.

*Victoria's POV*

- Niall jest cichym dzieckiem. Nic nie mówi od tamtego zdarzenia. Nie sprawia kłopotów i prawie nie wiadomo, że jest w pokoju.
Pani Smith -dyrektorka Domu Dziecka- tłumaczyła nam jaki jest nasz nowy "współlokator".
W ogóle nie wiem po co mnie tu zabrali. Jest 1.05 PM w sobotę. Mogłabym sobie smacznie spać, przewracać się na drugi bok, ale nie. Muszę z nimi jechać, bo "Ten przypadek jest bardzo ciężki. Musisz wiedzieć o co chodzi, żeby umieć postawić diagnozę." A to tylko dlatego, że tata uważa mnie za dobrego psychologa.
- Tak samo jak nasza Tori. Nigdy nie jesteśmy pewni czy gdzieś wyszła czy siedzi zamknięta w pokoju.- zaśmiała się mama, a trzy pary oczu skupiły swoją uwagę na mnie.
- Taa. - mruknęłam dalej wpatrując się w obrazek na kalendarzu.
To dalmatyńczyk? A może krowa? Albo kot z łatkami? Piesokrowokot. Tak! To takie coś.
- A to jest właśnie Niall.
Smith wyrwała mnie z zamyślenia wskazując ręką na drzwi. Moi rodzice szybko się odwrócili, a ja natomiast powoli odwróciłam głowę w prawo. W progu stał wysoki blondyn a obok niego, starsza kobieta trzymająca go za rękę. Chłopak nie patrzył na nikogo tylko gapił się w ścianę.
- Dzień Dobry Niall. Jestem Robin. Twój nowy psycholog i tak jakby opiekun. To moja żona Cristy, a to córka Victoria.
Mój tata wesoło podszedł do chłopaka i wyciągnął do Niego dłoń, ale ten nie zareagował i dalej patrzył na ścianę. Speszony Ojciec cofnął rękę i wrócił na swoje miejsce. Kobieta, która przyszła z chłopakiem przyprowadziła go do dwuosobowej kanapy, na której siedziałam i posadziła go na miejscu obok po czym wyszła. Wszyscy obserwowali blondyna z zaciekawieniem, ale ten nie robił nic poza gapieniem się w ten sam obrazek co ja wcześniej, więc powrócili do dalszego rozmawiania.
- To Piesokrowokot.- szepnęłam do chłopaka, a On odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął ledwo zauważalnie.
- Dobrze. To już wszystko co chciałam państwu powiedzieć. Od dziś Niall jest pod waszą opieką. Mam nadzieję, że pańska pomoc da jakieś rezultaty.
- Oczywiście, proszę się nie martwić. Dziękujemy. Do widzenia.
- Odprowadzę państwa.
Dyrektorka złapała Nialla za rękę i wyszła za nami ze swojego biura.
Ojciec włożył walizkę chłopaka do bagażnika, i wszyscy pożegnaliśmy się z panią Smith, po czym odjechaliśmy.
Połowa drogi minęła w ciszy, a ja cały czas czułam na sobie wzrok Nialla.
Zauważyłam, że teraz przypatrywał się moim słuchawkom z literką b, które swobodnie wisiały na mojej szyi nadal grając jedną i tą samą piosenkę.
- Chcesz posłuchać?- zapytałam a On spojrzał mi w oczy i wzruszył ramionami. Zdjęłam je z szyi zahaczając o mój kok i nałożyłam na jego uszy po czym wyjęłam z kieszeni Smartphone i podałam mu. Przejął go delikatnie ale nie zmienił piosenki.
Po kilku minutach Ojciec zatrzymał samochód na naszym podjeździe i wszyscy z niego wysiedliśmy. Ja oczywiście jako fajtłapa szłam ostatnia patrząc ze zgrozą na moje trampki ubrudzone błotem.
- Victoria. - przed sobą usłyszałam głos matki.
- Co? - spojrzałam na nią.
- Idź po Nialla. - kiwnęła w stronę samochodu a ja odwróciłam się i spotkałam się z pustym wzrokiem chłopaka.
- Czemu?
- Pani Smith mówiła, że jeśli ma iść gdzieś dalej to trzeba złapać go za rękę i iść z Nim.
- Okeej?
Ruszyłam w stronę blondyna i wyciągnęłam do Niego rękę, którą chwycił i ruszyłam razem z Nim do domu.
- Tori zaprowadź Nialla do Jego pokoju. Ten obok tw...
- Wiem, wiem.- przerwałam Tacie wypowiedź i pociągnęłam chłopaka za sobą.
- Tak więc, to Twój pokój. Jeśli będziesz czegoś potrzebował schodź na dół lub przyjdź do mnie. Na szafce obok łóżka leży mój Notebook. Wiemy, że nic nie mówisz, więc on ułatwi nam komunikację To na razie.
Zabrałam od niego Smartphone i wyszłam z jego pokoju, wchodząc do swojego.
*7.45 PM*
- Tato, mówiłam Ci już, że jeszcze nie jestem pewna! Ciekawi mnie psychologia, ale lubię też koszykówkę, a pani Woolfie mówiła, że jestem w tym dobra i, że jedziemy drużyną na zawody w czwartek! Powinieneś cieszyć się z moich ocen i udzielania się w szkole a nie codziennie pytać mnie czy "pójdę w twoje ślady"!
Kolejna "kłótnia" z ojcem o to, że nie postanowiłam zostać psychologiem.
Tak to już jest, kiedy jest się dobrym w dwóch rzeczach na raz i nie wiadomo, którą wybrać, a rodzic wcale w tym nie pomaga.
- Ależ ja się bardzo cieszę, tylko martwię się o to, że w końcu przegapisz najlepsze studia! Tyle razy pomagałaś mi przy pacjentach, a Catherine prawie sama wyleczyłaś!
- Ona miała anoreksję, a ty sam mówiłeś, że nie wiedziałeś dlaczego ci ją przeznaczyli. Nie uleczyłam jej, ale po prostu pomogłam wrócić do jedzenia. To nie był wyczyn godny papieru toaletowego, a ty robisz z tego taką aferę!
- Kochanie, przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej! Nie zdajesz Sobie sprawy jak ambitna jesteś Psychologia potrzebuje takich ludzi.
- Czemu tak Ci na tym zależy, huh? Co mi to da, że przejmę po Tobie zawód?
- Bo Cię kocham i chcę dla Ciebie jak najlepiej. Koszykówka to sport, a tam trzeba być naprawdę dobrym żeby gdziekolwiek znaleźć miejsce.
- Czyli jestem taką ciotą, że nie mam szans na karierę sportową? Naprawdę tak uważasz?
- Tak!... To znaczy nie! Nie! Nie uważam ta...
- Jesteś najgorszym ojcem na świecie!
Czując w oczach łzy pobiegłam szybko do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszce. Po kilku sekundach ktoś cicho zapukał do moich drzwi. Na początku pomyślałam, że to ojciec lub mama, ale przypomniałam sobie, że oni wchodzą do pokoju zaraz po zapukaniu.
- Proszę. - mruknęłam głośniej a po chwili w pokoju stał Niall. - Cześć - uśmiechnęłam się lekko i otarłam policzki z łez. - Siadaj. - poklepałam miejsce obok mnie a chłopak w sekundzie na nim siedział. Siedzieliśmy w ciszy patrząc bez celu w lustro na szafie przed nami.
-  Um. Wiem, że możesz mnie nie lubić, ale czy.. Czy mogę się do ciebie przytulić?- zapytałam niepewnie patrząc na niego. Spojrzał na mnie lekko zszokowany ale skinął głową i przysunął się do mnie. Owinęłam ręce wokół jego brzucha i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Niall położył głowę na czubku mojej i oplótł mnie ramionami. Jest ode mnie wyższy o głowę i trochę, więc musi mieć około dwóch metrów, skoro ja mam 186 cm.
Moje rozmyślanie przerwał tablet podsunięty pod mój nos.
"Chcesz o tym porozmawiać?"
- O tym chyba nie, ale możemy porozmawiać tak ogólnie, hm?
"Tak jakby 20 pytań?"
- Tak. Chcesz zacząć?
"Nie Ty możesz."
- Okej. Ym.. Kiedy masz urodziny?
"13 września. A Ty?"
- Czternasty luty. Jestem starsza, mały.
"Tylko o 7 miesięcy. Czym się interesujesz?"
- Koszykówką i psychologią. A ty?
Zawahał się na chwilę, gdy pisał ale dokończył.
"Chyba muzyką. Przed śmiercią rodziców nauczyłem się grać na gitarze ale nie wiem czy nadal umiem."
- Serio? Ale super! Zawsze chciałam umieć na niej grać! Możemy kupić Ci nową!
"Nie chcę sprawiać kłopotu. A poza tym. Jesteś jedyną osobą, która o tym wie."
- Aww jak miło! Czekaj. Mówiłeś trzynasty września? To wczoraj! Wszystkiego spóźnionego Najlepszego! - krzyknęłam rzucając się na niego i mocno przytulając.
- Victoria! Niall! Chodźcie na kolację!- tata krzyknął z kuchni, a do moich nozdrzy dotarł pyszny zapach pizzy.
- Nie jestem głodna! - Odkrzyknęłam odsuwając się od Nialla. Wyklikał coś Notebooku i skierował ekran w moją stronę.
"Chodź zjeść."
- Niall nie jestem głodna. Idź jeśli chcesz.
"Proszę. Ja jestem głodny."
- Niall..
"Proszę"
- Dobra.
Wstałam z łóżka i wyszłam z nim z pokoju. Zeszliśmy razem do kuchni a rodzice uśmiechnęli się do nas. Zajęłam swoje miejsce przy stole a Niall usiadł obok mnie.
- Victora ta jest Twoja. Bez mięsa. A Ty Niall, którą chcesz?- zapytała mama przesuwając w moją stronę pizzę. Niall przyjrzał się plackom i napisał coś na Notebooku.
"Mogę kawałek Twojej?"
- Jasne. Podzieli ktoś ją na pół?- wskazałam na pizzę a Niall lekko się do mnie uśmiechnął.
- Ja to zrobię. Chciałbym żebyśmy jutro porozmawiali całą czwórką i jeszcze żebyś Ty Tori porozmawiała z Niall'em sama.- ojciec oznajmił przejmując moją pizzę.
- Nie.
- Dlaczego?
- Niall jest fajny i będzie ekstra przyjacielem, a nie "pacjentem".- wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani, ale Niall po chwili się uśmiechnął. Co prawda nie szeroko ale uroczo.
- Wow. Córciu naprawdę masz dar.
- Pod jakim względem?
- Pani Smith mówiła, że Niall się nie uśmiecha, a do Ciebie zrobił to po raz kolejny.
- No i? To chyba dobrze, no nie?
- Tak! Widzisz? Mówiłem Ci, że masz tendencję do psychologii.- ojciec znów zaczął swoje wywody podnosząc dość duży nóż aby podzielić naszą pizzę na pół. Niall spiął się i szybko chwycił moją rękę leżącą na stole. Wszyscy momentalnie na Niego spojrzeliśmy a On z przerażeniem patrzył na nóż i co chwilę z błaganiem na mnie.
- Tato odłóż ten nóż.
Mężczyzna wykonał moją prośbę a Niall trochę się rozluźnił ale mocniej ścisnął moją rękę i przycisnął ją do swojej piersi. Czułam jak szybko bije jego serce i jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w szybkim tempie.
- Niall spokojnie. Nic Ci się nie stanie. Wszystko jest okej.
Moje słowa uspokoiły go, więc wrócił do normalnego stanu, ale gdy chciałam zabrać rękę splótł razem nasze palce ściskając je mocno i spojrzał na mnie błagalnie. Złożyłam moje palce, więc i ja obejmowałam jego rękę. Odetchnął, uśmiechnął się w swój sposób i powrócił do jedzenia, choć było to trudne jedną ręką.
Reszta kolacji minęła spokojnie.
Po zjedzeniu pizzy chciałam zaprowadzić Nialla do jego pokoju, ale poprosił abyśmy spędzili jeszcze trochę czasu razem.
- To może film?- zapytałam siadając wygodnie na łóżku i położyłam laptop na kolanach. Niall usiadł obok mnie i pokiwał głową. - Step Up 3? Proszę? - ponownie przytaknął a ja uśmiechnęłam się szeroko i włączyłam zakładkę dodaną do ulubionych.
Połowa filmu minęła a Niall już spał. Oczywiście na mnie, więc musiałam wyłączyć laptop i też się położyć. Nie żebym miała mu to za złe bo słodko wygląda, kiedy śpi, ale jego palce za bardzo wbijają się w moje biodra. Próbowałam odczepić jego rękę, ale on czując to splótł nasze palce, więc nie mogłam ruszać ręką. Zrezygnowałam z prób, gdy położył swoją głowę na mój brzuch. Westchnęłam i włożyłam rękę pod poduszkę podtrzymując nią głowę.
~*~
Tak więc Cześć.
Zamiast wcześniej witam was teraz. 
Widzę, że ktoś odwiedzał tego bloga i dwie osoby udzieliły się w ankiecie, z czego się cieszę.
Mam nadzieję, że głosów będzie więcej i, że zdobędę kilku czytelników.
Można dodawać blog do obserwowanych.
To chyba na tyle.
Jeśli przeczytałeś proszę skomentuj.
Enjoy x