niedziela, 13 kwietnia 2014

Chapter 4

"Jestem po prostu samotny."
-Dlaczego tak uważasz?- Zapytałam nadal zszokowana.
"Każdy mnie zostawia."
-Pod jakim względem?
"Rodzice. Dom Dziecka. Ty."
-Nie zostawiłam Cię.
"Nie chcesz mnie widzieć."
-To nie tak. Byłam w szoku. Nadal jestem. To... To było zaskakujące. Nie spodziewałam się tego.
Przytaknął i usiadł na łóżku. Złapałam jego twarz w dłonie i kciukami wytarłam łzy.
-Już się nie gniewasz?
Pokręcił głową.
-To dobrze. Chodź do mnie.
Rozłożyłam ramiona a on szybko się we mnie wtulił.
-Dzieciaki wszystko dobrze?
Usłyszałam za sobą głos mamy. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
-Okej, prawda?
Niall pokiwał głową i uśmiechnął się.
-Co się dzieje?- Tata stanął za mamą w drzwiach.
-Pogodzili się.- Oznajmiła kobieta a Niall na potwierdzenie się do mnie przytulił.-Jak uroczo.
-Mamooo.
Niall uśmiechnął się i cmoknął mój policzek na co mama ponownie zagruchała. Wyciągnęła ojca z pokoju mamrocząc do niego "Zostawmy ich samych. Widać, że się lubią."
-Słyszałam!- Krzyknęłam za nimi i zaczęłam się śmiać.
Niall wtulił twarz w moje włosy i smyrał nosem moją szyję.
-Jesteś uroczy, wiesz?- Zachichotałam i poczułam jak uśmiecha się cmokając mój policzek.
-Tori! Do Ciebie!- Mama krzyknęła z dołu a ja jęknęłam. Wygramoliłam się z uścisku Nialla i powoli zeszłam na dół.
-Oh. Cześć Harry. Co tu robisz?
-Cześć Tori. Chciałem zapytać czy nie chcesz notatek z lekcji. Nie było Cię, więc pomyślałem, że może będziesz ich potrzebować.
-Tak. To miłe, dzięki. Przyniosę Ci je jutro do szkoły.
-Nie ma sprawy. Może chciałabyś się gdzieś przejść?
-Umm. Dziś nie mogę. Muszę pomóc tacie. Ale w wolnej chwili wykorzystam tę propozycję.
-Okej. Więc, do jutra.
-Tak. Pa.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam do swojego pokoju odkładając zeszyty Harry'ego na biurko i wróciłam do Nialla.
-Pomożesz mi później przepisać zeszyty?- Zapytałam podchodząc do jego szafy.
Przytaknął i posłał mi pytające spojrzenie.
-Chcę ubrać jedną z twoich bluz do szkoły. Mogę, prawda?
"Tak. A możesz nie iść do szkoły?"
-Niall. Też chętnie bym została ale nie mogę. A właśnie.. Jutro wrócę o 18. Mam trening.
"Ale nie możesz!"
Jego dolna warga drgała, grożąc, że się rozpłacze.
-Muszę, Niall.
"Nie!"
-Niall, proszę Cię. Nie znowu.
"Nie!"
-Niall! To jest dla mnie ważne, rozumiesz? Muszę trenować.
"Zostawisz mnie!"
-Nie Niall! Nie zrobię tego.
Nie odezwał się już schował głowę w poduszkę i wiedziałam, że chce płakać. Westchnęłam i wyszłam z jego pokoju schodząc do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i oparłam się o blat pijąc ją małymi łyczkami.
-Co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę.
-Mam jutro trening do 18 a kiedy powiedziałam o tym Niall'owi rozpłakał się i powiedział, że go zostawię.
-No to może weź go ze sobą. I tak przychodzisz po szkole po rzecz, to możesz go zabrać. Nie będzie sytuacji takiej jak ostatnio.
-Myślisz, że da radę tam siedzieć? Będzie głośno, dziewczyny ciągle krzyczą.
-Przynajmniej będzie z tobą.
-Dobra. Idę mu powiedzieć.
Odstawiłam butelkę na szafkę i wbiegłam po schodach do pokoju Nialla.
-Niall. Mam propozycję.
"Zostaniesz?"
-Nie ale... Chcesz iść ze mną na trening?- Zapytałam, ale widząc jego minę kontynuowałam.-Będziesz siedział na ławce i popatrzysz jak gram. Co ty na to?
Uśmiechnął się i przytulił się do mnie.
-Uznam to za tak. A teraz chodź na rozmowę z ojcem, bo będzie zły.
Wyszłam z nim z pokoju i razem weszliśmy do gabinetu ojca, gdzie był razem z mamą.
-Ah państwo pewnie na terapię dla par, prawda?- Mama zachichotała podnosząc czystą kartkę i udając, że coś sprawdza.
-Tak. Mój małżonek ostatnio nie okazuje mi uczuć. Trochę mnie to martwi.- Zaśmiałam się przytulając do ramienia chłopaka.
-Ależ jak pan tak może?! W tej chwili proszę okazać partnerce miłość!- Mama pogroziła mu palcem i skrzyżowała ramiona.
Niall odwrócił się do mnie przodem i przytulił mocno, po czym cmoknął w czoło.
-Dobra koniec tej błazenady. Cristy przygotuj kolację, proszę.- Ojciec zakończył nasz teatrzyk i cmoknął mamę w usta na pożegnanie.
-Fuuu!- Zajęczałam i zasłoniłam sobie oczy koszulką Nialla.
-Też niedługo będziecie tak robić, a wtedy ja będę komentować!- Mama zaśmiała się i wyszła a ja wzdrygnęłam się i usiadłam na kanapie, a zaraz za mną Niall.
-Dobrze. Skoro żarty mamy za sobą... Jak się dziś czujesz?- Zaczął ojciec łapiąc długopis i spojrzał uważnie na Nialla. Chłopak przyciągnął mnie na swoje kolana, oparł moje plecy o swoją pierś, a podbródek położył na mojej głowie i wyciągając na moje nogi Notebook zaczął na nim pisać i obracać w stronę ojca.
"Teraz świetnie."
-To dobrze. A co jest tego przyczyną?
Nie napisał nic tylko cmoknął moje włosy.
-Rozumiem. A teraz tak poważniej. Czy jesteś w stanie opowiedzieć o tamtym dniu?
Niall spiął się i potrząsnął głową łapiąc moją rękę.
-Dobrze. Nie drążmy tematu. W takim razie... Powiesz mi czego najbardziej się boisz?
"Utraty Victorii."
-Aww. Jak miło.- Zaćwierkałam i podniosłam głowę do góry uśmiechając się. Odwzajemnił go i cmoknął moje czoło.
-Tak. Wiem, że gdy byłeś w domu dziecka nie uśmiechałeś się. Dlaczego teraz to robisz?
Wzruszył ramionami i przytulił mnie mocniej a ja położyłam ręce na jego.
-To sprawka Tori, tak?
"Tak."
Niall zarumienił się i spojrzał na ścianę.
-Okej. Na dziś to chyba tyle. Nie będę Cię męczył, ale mam jeszcze ważne pytanie. Jak bardzo lubisz Tori? 1 palec - lubię. 2 - bardzo lubię. 3 - przyjaźń. 4 - kocham jak przyjaciółkę. 5 - kocham. Victoria nie patrz!
Zasłoniłam oczy dłońmi i czekałam aż Niall pokarze palce. Jego ręka była przede mną ale zanim rozłożył palce podniósł ją do góry.
-Aha. Wszystko jasne. A teraz chodźmy jeść!
-Niall zanieś mnie na barana.
Zaśmiał się i odwrócił do mnie tyłem przykucając. Wskoczyłam na jego plecy i objęłam jego szyję. Złapał moje nogi i lekko podskoczył usadawiając mnie lepiej. Niall zbiegł po schodach śmiesznie skacząc i o mało co nie wywrócił się na ostatnim schodku. Zaczęłam się śmiać a on posadził mnie na moim krześle i usiadł obok. Nie mogłam przestać się śmiać, więc wepchał mi w usta kanapkę. Tata wszedł do kuchni kładąc na stole tablet Nialla i zajął miejsce obok mamy, więc mogliśmy zacząć jeść.
Złapałam ostatnią kanapkę z sałatą i ogórkiem a Niall popatrzył na nią tęsknym wzrokiem. Wytknęłam mu język ale przekroiłam ją na pół dając mu jedną z nich. Uśmiechnął się i pocałował kącik moich ust.
-A nie mówiłam!- Mama krzyknęła podnosząc ręce w górę i wyszczerzyła się do nas.-Jesteście tacy uroczy!
-Mamo ogarnij się w końcu!
-Ale ona ma rację. Bylibyście uroczą parą.
-T też?!
"Może?"
-Niall! Zmówiliście się czy co?
Wszyscy równo pokiwali głowami a ja warknęłam pod nosem.
-Kochanie nie widzisz jak bardzo się lubicie?
-Nie!
Wstałam gwałtownie i wyszłam z kuchni do korytarza, gdzie założyłam buty i wyszłam trzaskając drzwiami. Wzięłam kilka głębokich oddechów i ruszyłam w stronę parku kilka domów dalej.
*Niall's POV*
-Niall kochanie gdzie idziesz?- Cristy zawołała wychodząc za mną do korytarza. Spojrzałem na nią znacząco i wyszedłem.
Pierwszy raz jestem poza domem sam.
Skręciłem w lewo idąc chodnikiem i rozglądałem się szukając Victorii.
Wreszcie znalazłem ją w parku po drugiej strony ulicy. Siedziała na ławce ze spuszczoną głową, więc podszedłem do niej i usiadłem obok.
-Przepraszam Niall.
Przytuliłem ją do siebie co odwzajemniła wtulając się we mnie mocno.
Stary zrób to! Więcej okazji nie będzie!
A co jeśli zniszczę nasza przyjaźń?
Co jeśli ona nie odwzajemnia mojego uczucia?
Pieprzyć to!

Odsunąłem ją lekko od siebie i spojrzałem prosto w jej oczy.
-Co jest N...
Nie pozwoliłem jej dokończyć przykładając swoje usta do jej. Trzymałem ją mocno nie chcąc, aby się odsunęła. I tak już zniszczyłem naszą przyjaźń, więc nie mam nic do stracenia.
Dziewczyna położyła ręce na moim torsie i odwzajemniła pocałunek. Trwał on krótko, ale dla mnie to były najlepsze chwile w życiu.
Znam ją trzy dni, ale uzależniłem się od jej towarzystwa.
Victoria odsunęła się ode mnie i lekko uśmiechnęła.
-Ile wtedy pokazałeś palców?- Zapytała patrząc w moje oczy. Podniosłem jedną rękę i wyprostowałem wszystkie palce.
-Oh.- To jedyne co powiedziała zanim się odsunęła.
Zostałem odrzucony.
To tak strasznie boli.
Wstałem gwałtownie i zacząłem biec w stronę domu. Słyszałem jak Victoria krzyczy moje imię, ale nie zatrzymałem się.
***
Wparowałem do domu i nie czekając na nic pobiegłem do swojego pokoju zatrzaskując drzwi i zamykając je na klucz. Rzuciłem się na kolana i zacząłem płakać uderzając rękami w ścianę.
Jak mogłeś pomyśleć, że ona będzie z takim gównem jak ty?
Ona jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie a ty zwykłym śmieciem z Domu Dziecka.
Ona jest inteligentna a ty nie umiesz nic robić.
Nigdy nie zechce niemówiącego nieudacznika.
Jesteś grubym gównem!
Jak mogłem tkwić w takim błędzie?!

Wydałem z siebie gardłowy krzyk i podniosłem się idąc szybkim krokiem do łazienki. Ukucnąłem przy toalecie i wsadziłem dwa palce do gardła. Pierwsze podejście poskutkowało tym, że się zakrztusiłem, ale za drugim razem wszystko co zjadłem tego dnia wylądowało w muszli klozetowej.
Co dziwne spodobało mi się to.
Nie robiłem tego od prawie dwóch lat. Wtedy twierdziłem, że jestem potworem. Wszystkie posiłki, które jadłem lądowały w toalecie.
Pewnego dnia przesadziłem i nie przerwałem zwracania nawet, gdy wypływała za mnie już tylko krew. Straciłem jej wtedy bardzo dużo i obudziłem się w szpitalu. Wtedy zaczęli dawać mi tabletki, dzięki którym powstrzymywałem się od tego, ale przytyłem. Nie korzystałem z tego rozwiązania, tylko ćwiczyłem, a to dawało podobny skutek.
Powtarzałem czynność kilka razy, ale gdy zobaczyłem krew przeraziłem się i gwałtownie odsunąłem. Moje gardło piekło a w oczach stanęły łzy. Spuściłem wodę i nalałem do szklanki wody płukając nią gardło. Dokładnie umyłem zęby kilka razy i opłukałem twarz. Westchnąłem wychodząc z łazienki i dopiero teraz doszły do mnie krzyki zza drzwi.
-Niall otwórz, proszę!- Robin powtarzał energicznie pukając w drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem je stając naprzeciwko mężczyzny.-Proszę chodź do Victorii. Płacze odkąd wróciła i nie wiemy co się stało.
Wbiegłem do jej pokoju zauważając ją skuloną na łóżku. Płakała a mi na ten widok pękło serce. Nie chciałem do tego doprowadzić.
Podszedłem do niej powoli i usiadłem na jej łóżku.
-Mamo mówiłam ci, że masz mnie zostawić.
Położyłem dłoń na jej ramieniu i lekko pogłaskałem. Otworzyła czerwone oczy i przyjrzała mi się dokładnie.
-Nienawidzisz mnie, prawda?
Potrząsnąłem głową.
-Ale słyszałam co robisz. To-to przeze mnie, prawda?
Ponownie zaprzeczyłem i przytuliłem ją mocno.
-Też Cię kocham, Niall.
Spojrzałem na nią szybko, a ona pokazała mi swoje pięć palców. Uśmiechnąłem się szeroko, pierwszy raz pokazując wszystkie moje zęby. Odwzajemniła uśmiech i przygryzła wargę zastanawiając się nad czymś.
Taka piękna.
Przybliżyła się do mnie i ostrożnie pocałowała.
~*~
Dedykuję ten rozdział Red,  mojej wiernej czytelniczce <3
Kocham Cię kobieto i Twoją ciekawość.
1. Jestem tylko i wyłącznie Directioner.
2. Interesuję się psychologią i tak jakoś dostałam kopa z inspiracją, więc oto jest takie coś.
Jakieś pytania do bohaterów?
Do nastepnego.

3 komentarze:

  1. Cudowny jak zwykle! Nic dodać, nic ująć! Ta akcja między Victorią, a Niallem... <3 Naprawdę niesamowity rozdział!
    Jedno z najlepszych opowiadań o Niallu...
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ~Benge

    PS Polecasz jakieś ciekawe fanfiction o Niallu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, dziękuję ♡
    Też cię kocham ^^
    Rozdział jest kwmrnskfnjwjdjjsy *o*
    *pokazuje pięć palców*

    I oczywiście pytanko!
    1. Czy Niall będzie mówić?
    2. (Bardziej osobiste) Skąd jesteś/gdzie mieszkasz?

    #fangirling

    Pozdro xx
    Red♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie popieram!
      Czy Niall będzie mówić?
      ~Benge

      Usuń